Brukselski salon to żerowisko lewackich euro-jamochłonów.
Rzucająca się w oczy cofka umysłowa tej nowofalowej „elity” stoi w ewidentnej sprzeczności z teorią rozwoju osobniczego gatunków Karola Darwina, która zakładała, że ewolucja postępuje zawsze w trendzie rozwojowym.
Tymczasem życie pokazało, że nieznane dotąd nauce odwrócenie tego trendu wynika w tym przypadku ze ślepej uległości euro-kabotynów wobec ciśnienia mutacyjnego dyktatu, który dla zmyły „poprawnością polityczną” nazwano.
To przekonane o własnej doskonałości gładkomówne towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą odnalazło w Brukseli wyjątkowo przyjazne mu środowisko i w tej ekologicznej niszy masowego zidiocenia poczuło się na tyle swojsko, iż zaczęło z niepojętym dla uczonych powodzeniem ewoluować do tyłu, mówiąc jaśniej od form mózgu resztkowego do bliskiej debilnego absolutu postaci całkowicie odmóżdżonej.
A niepodważalnym dowodem na odkorowanie salonowych „euro-elit” było koronowanie (przez kogo?) prezydentem Europy strusiowato nielotnego bęcwała, oraz strasburska debata o Polsce nieopacznie transmitowana przez telewizje mainstreamowe, kiedy cała Polska zobaczyła, jakie patafiany w Parlamencie Europejskim urzędują.
I to by było na tyle.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
Czytaj także:
BRUKSELSKI SALON
http://salonowcy.salon24.pl/718091,brukselski-salon