doborowa kompania miłośników wód wyskokowych - praktyka robotnicza
doborowa kompania miłośników wód wyskokowych - praktyka robotnicza
echo24 echo24
1759
BLOG

Barbórkowa refleksja starego wiarusa akademickiego

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 21

 

 

Dziś Świętej Barbary
patronki mojej Almae Matris Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie
której szacowne progi przekroczyłem po raz pierwszy w roku 1962

Oj! Nie było lekko na tych studiach, aczkolwiek nadzwyczaj wesoło
gdyż na naszym roku studiowała barwna paleta kolegów ze Śląska, albo jak ktoś woli
doborowa kompania miłośników wód wyskokowych
i choć się starałem, jak mogłem przez dziesięć semestrów
by dorównać kroku owym zawodowcom, jako amator z Galicji
musiałem uznać wyższość Zagłębi Górniczych nad Niecką Krakowsko Częstochowską

Azaliż mimo szaroburej głuszy PRL-u smutno nam bynajmniej nie było
bowiem Polska żyła wtenczas z węgla
a Akademia Górniczo Hutnicza była prawdziwym krezusem
gdyż jej absolwentem honorowym był sam Edward Gierek
który jak wiecie chętnie i bez skrępowania wydawał pieniądze

W tamtych miodowych latach w mojej Almae Matris
co roku, czwartego grudnia, na Świętej Barbary
wydawano wiekopomne „Bale Barbórkowe”
iście królewskie bachanalia, jakich sam Cesarz Neron by się nie powstydził

Zawsze dwanaście orkiestr
w holach i westybulach tej dostojnej szkoły
przygrywało do tańca kilku tysiącom rozbawionych ludzi
którzy w chocholim tańcu pawi tragikomicznej doby PRL-u
biesiadowali pośród suto zastawionych stołów
i barów pełnych najszlachetniejszych napitków
a wszystko na rachunek towarzysza Gierka i jego dyrektorów zjednoczeń węglowych
w czasie gdy w sklepach półki straszyły pustkami

Wykształcenie odebrałem od przedwojennych profesorów
którzy oprócz geologii uczyli mnie kunsztu ojczystej mowy, dobrego wychowania
a także jak należy nosić tweedowe marynarki i dobierać do nich koszulę i krawat 

Po studiach rozpocząłem pracę na mojej uczelni
i choć skromnie nam się żyło na Wydziale
szczególnie tym, którzy nie chcieli wstąpić do PZPR-u
to mimo, iż nasze asystenckie pensje ledwie tarczały na wikt i opierunek
szło się do pracy jak do rodzinnego domu
bo wtedy ludzie nauki jeszcze się wzajemnie szanowali i lubili

A na praktykach studenckich, wieczorami, w legendarnym domu pracy twórczej „Granit” 
odbywały się niezapomniane nocne nasiadówki kadry naukowo dydaktycznej
złożonej z bliskich sobie ludzi, bez względu na rangę stopni naukowych i pełnionych funkcji 

Pamiętam do dziś nasze ówczesne Polaków rozmowy
spory naukowe, zażarte dysputy do białego rana
o hierarchii wartości, etosie akademickim, dydaktyce, etyce naukowej
polityce, modnych pisarzach, teatrze, światowym kinie, muzyce…

A wszystko przy koreczkach z żółtego sera posypanych mieloną papryką
podlewanych od święta płynnym słońcem galicyjskich sadów
czyli palącą się od zapałki i pachnącą Karpatami śliwowicą z Łącka

Boże! Jakież silne i serdeczne były wtedy więzi między nami
Ile w nas było pasji! Ile nam się chciało!... 

Aż zaczęła się zbliżać Solidarność, mnożyły się strajki, uliczne demonstracje
i nie zapomnę nigdy, jak z garstką kolegów, bo reszcie zabrakło chęci bądź odwagi
biliśmy się z ZOMO na krakowskim Rynku i pod Arką w Nowej Hucie
a potem trwaliśmy na uczelnianym strajku
gdy pewien generał zaprzedany Moskwie wypowiedział narodowi wojnę

Niestety już wkrótce miało się okazać, co się stało z etosem, o który walczyłem z kumplami
bowiem w tym samym czasie, gdy mniejszość biła się o wolną Polskę narażając życie i karierę
 
cwani dekownicy tworzyli na sępa obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczpospolitej

Aż nadszedł pamiętny dzień, gdy „upadła” komuna i Bóg pokarał Polaków „wolnością”
i wszystko szlag trafił, gdyż polskie uczelnie zapomniały o swej misji
bowiem wolny rynek sprawił, że uniwersytety zaczęły się zmieniać w biznesowe spółki
a nauka sczezła
albowiem w ludziach zgasła pasja naukowa, gdyż się zaczęła walka o pieniądze
w której zabrakło miejsca dla uczciwych luminarzy
a niegdyś rzetelni wychowawcy i nauczyciele zawstydzająco łatwo zapomnieli
że uczelnie są dla studentów, a nie tylko dla nich
i w pazernej pogoni za grantami i funkcjami dającymi dostęp do konfitur
bezprzykładnie roztrwonili swój intelektualny potencjał

I cóż nauka polska ma z tego, że uczelniane parkingi wyglądają jak salony drogich samochodów,
gdy żaden z nowobogackich uczonych nie piśnie słowem by zaprotestować ewidentnej zapaści poziomu szkolnictwa wyższego
gdyż uczelnie
 z krynicznych źródeł wiedzy przemieniły się w oazy skupiające pseudo-naukowych snobów  

Zaczęła się niezdrowa konkurencja, ludzie stali się dla siebie wilkiem
a w polskich szkołach wyższych zaczął się jawnie panoszyć zrodzony w komunie
kumoterski układ zamknięty działający na zasadzie
ty pochwalisz, bądź obgadasz kogo trzeba przedstawisz korzystnie sprawę na senacie
zaopiniujesz jak należy wniosek, napiszesz recenzję
a w rewanżu my ci ułatwimy awans naukowy, zrobimy przewodniczącym stosownego komitetu
pomożemy wygrać przetarg, a jak będzie trzeba załatwimy lukratywny grant, bądź zlecenie
i tak ustawimy komisję, żebyś dostał nagrodę ministra, wydał książkę i tak dalej...

I wraz z nastaniem Trzeciej Rzeczpospolitej w nauce polskiej zaczęły się dla niej zabójcze rządy obsadzanych z politycznego klucza
„etyków” o lewackim rodowodzie
a naukową prawdę zastąpiono obcą polskiej duszy doktryną stojącą w jawnej opozycji
do naszej historii i polskich korzeni chrześcijańsko narodowych
co dało zaczyn globalnej demoralizacji środowiska akademickiego
objawiającej się haniebnie zachowawczymi postawami

Zaś uczciwych i zdolnych, którzy chcieli się temu złu sprzeciwić
spotkał zaciekły ostracyzm, wykluczenie i zmowa milczenia
za karę, iż się sprzeniewierzyli imperatywowi poprawności politycznej

Na polskich uczelniach rozpanoszyły się rzesze moralnie skundlonych dyletantów
którym się wydaje, jakże błędnie, iż to, co robią jest zgłębianiem wiedzy
a ten chorobliwy stan skutkuje zgubną manierą pozorowania badań naukowych
gdyż dla tych „nowofalowych” naukowców „postępowych”
liczą się przede wszystkim awanse i pieniądze  

Ludzie zaczęli ryć pod sobą, tworzyć zwalczające się koterie
na uczelniach zrobiło się duszno, nieprzyjaźnie i nieswojo

Zaś odwieczną instytucję profesora, który wychowywał grono swoich uczniów
zastąpiono blagą algorytmów potrzebnych nie nauce bynajmniej
lecz władzom uczelnianym do podrasowania lokalnych rankingów, arządowym pijarowcom

do podbicia sondaży
w myśl maksymy, że po nas choćby potop

Jak widać, na polskich uczelniach komuna nie do końca upadła, lecz przyczaiła się tylko,
gdyż znów mamy da facto to samo, co w czasach minionych
tylko ludzie przefarbowani i wystój zmieniony
bo dawniej uczelniami trzęśli sekretarze partii
a dziś wszystko w rękach trzyma salon grupujący w swych szeregach niegdysiejszych aktywistów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
lub tych, którzy wciąż wszechmocnym post-komunistom wiernie służą
za co im przyznano najwyższe naukowe wyróżnienia i tytuły obsadzając nimi właśnie prominentne stanowiska uczelniane   

Zaś o bezmiarze tej demoralizacji przekonałem się po katastrofie smoleńskiej
w dniu szesnastego kwietnia 2010, gdy na Mszę żałobną za ofiary tej tragedii narodowej
do studenckiej Kolegiaty Św. Anny w Krakowieprzyszedł taki tłum studentów,

że się nie mieścili  na Plantach.
Niestety nauczycieli akademickich można było policzyć na palcach. 

Nie przyszli ze strachu przed generowanym przez salon III RP terrorem poprawności politycznej
zlękli się, że ich ktoś zobaczy, albo zdjęcie zrobi

Ta gangrena środowiska akademickiego osiągnęła swoje apogeum gdy doszedłem do wieku seniora
i choć to zabrzmi bluźnierczo
mimo, że moja Uczelnia wypięlniała dzięki unijnym funduszom
odchodziłem bez żalu, gdyż nie mogłem już patrzeć na tę niweczącą wszystko, co w nauce wartościowe i uczciwe
degenerację moralno etyczną środowiska akademickiego

I tylko męczy mnie myśl o naszych absolwentach
bo nie dalej, jak wczoraj spotkałem moją byłą studentkę pracującą za marne grosze w kasie supermarketu z dyplomem mojej Alamae Matris w kieszeni
i sam nie wiem, kto z nas dwojga bardziej się zawstydził.

A jak patrzę na to wszystko, co się teraz w Polsce dzieje coraz częściej przychodzi mi na myśl
że paradoksalnie, w ponurych czasach epoki „minionej”
młodzi Polacy czuli się mimo wszystko bezpieczniej niż teraz
bo nie musieli się martwić o jutro  

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Patrz również:

JAK DZIECI WE MGLE

http://salonowcy.salon24.pl/466594,jak-dzieci-we-mgle 

JACY AKADEMICY, TAKIE UNIWERSYTETY

http://salonowcy.salon24.pl/413964,jacy-akademicy-takie-uniwersytety 

ŚWIĘTE KROWY WYPASIONE NA KRAKOWSKIEJ BRYNDZY

http://salonowcy.salon24.pl/529127,swiete-krowy-wypasione-na-zakowskiej-bryndzy 

CIEMNA STRONA MOCY ŚRODOWISKA AKADEMICKIEGO

http://salonowcy.salon24.pl/501496,ciemna-strona-mocy-srodowiska-akademickiego 

UWAGA STUDENCI! CHCĄ WAS ZROBIĆ W KONIA!

http://salonowcy.salon24.pl/387369,uwaga-studenci-chca-was-zrobic-w-konia

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości