echo24 echo24
2655
BLOG

Niepotrzebnie spaskudziliśmy na finiszu ten "polski" Wimbledon!

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 156

 Płakać się chce i ze wstydu płonę. 

Żal ściska serce, bo darowane nam przez Boga dwa bezdyskusyjnie fenomenalne samorodki tenisowe przegrały swoje mecze o finał Wimbledonu. To bardzo boli. Zajść tak wysoko i przegrać najważniejszą potyczkę decydującą o finalnym sukcesie. Lecz cóż, taki właśnie jest sport i w tym paradoksalnie leży jego urok. 

Marzeniem każdego sportowca jest zwycięstwo. Ale w prawdziwym sporcie równie ważnym, co wygrana jest umiejętność godnego pogodzenie się z porażką. I dopiero posiadanie tych dwóch zdolności decyduje o wielkości zawodnika. Umieć wygrać, lecz również przegrać z klasą - to są atrybuty tych najsłynniejszych, którzy przeszli do historii sportu tenisa ziemnego. Właśnie stąd wzięło się powiedzenie, ze tenis uczy pokory i kształtuje charakter. 

Niestety, trzeba ze wstydem przyznać, że na tegorocznym Wimbledonie nasze wschodzące gwiazdy nie potrafiły się honorowo pogodzić z porażką. I choć pokazały najwyższy kunszt sztuki tenisowej, ja z tego Wimbledonu zapamiętam niewybaczalne zachowanie Agnieszki Radwańskiej, gdy po przegranym meczu od niechcenia podała rękę Sabinie Lisicki odwracając się do niej tyłem; a także celowe uderzenie piłką Andy Murraya z najbliższej odległości przez Jerzego Janowicza. I obawiam się, że podobnie jak ja, świat właśnie te dwa momenty zapamięta z występów Polaków na Wimbledonie 2013. Bo ludzie już tacy są, że najdłużej pamiętają wpadki i kompromitacje. I całe przygotowania, ciężką pracę i fenomenalną grę naszych gwiazd szlag trafił. 

Bo zdjęcie Agnieszki Radwańskiej odwróconej ostentacyjnie od rywalki obiegło światową prasę i internetowe portale. Gorzej. To przecież nie pierwsza plama Radwańskiej. Jej fatalne zachowanie na i po występach olimpijskich przypisałem wtenczas jej nieopierzeniu. Niestety, życie wczoraj pokazało, że od tamtego czasu niewiele się Agnieszka nauczyła, jak chodzi o etykietę zachowania się na korcie tenisowym. 

A Janowicz? Ci, którzy oglądali jego wczorajszy mecz z Murrayem zapewne doskonale pamiętają ten pomruk podszytego antypatią zażenowania wyrobionej tenisowo brytyjskiej widowni, gdy nasz Jerzyk „upolował” w końcu przeciwnika waląc w niego z całej siły z odległości metra. Coś takiego w nieformalnym kodeksie tenisowym dyskwalifikuje zawodnika. Tym powodowanym złymi emocjami uderzeniem zaspokoił być może irracjonalną chęć odwetu i nawet wygrał punkt, ale przegrał z widownią, która, trzeba przyznać również niezbyt elegancko, od tego momentu każdą zepsutą przez niego piłkę kwitowała niespotykanym na Wimbledonie rykiem rodem z meczu piłkarskiego. 

I w końcu nawet nasz legendarny i bez reszty oddany tenisowi komentator Bohdan Tomaszewski nie wytrzymał. Ten prawdziwy sportowiec, wrażliwy mężczyzna i w każdym calu dżentelmen długo zwlekał, nim sobie pozwolił na komentarz osobisty. I żal było usłyszeć jak pan Bohdan zawołał: „Boże! Co się z tym tenisem stało? Dlaczego tak podupadła kultura tego elitarnego niegdyś sportu?” – po czym dopowiedział, że „ to wszystko przez tę obłąkańczą komercjalizację i zabijającą ducha sportowego, nieliczącą się z żadną świętością pogoń za pieniądzem”. Czuło się w tonie jego głosu jak krwawi mu serce na widok skundlenia tych niegdyś najelegantszych igrzysk tenisowych, którym patronuje sama Królowa Angielska. 

Nie piszę tej notki po to by „dołożyć” naszym, a wręcz przeciwnie piszę ją dlatego, że kort centralny w Wimbledonie jest świątynią światowego tenisa i aktorzy tej prestiżowej imprezy muszą wiedzieć, jak należy zachowywać się w kościele. Niestety Agnieszka obraziła się na rywalkę jak pretensjonalna pensjonarka, a Jerzyk chciał zaszpanować na korcie jak rozkapryszony smarkacz. Więc piszę, żeby się takie wpadki naszych tenisowych klejnotów już nigdy nie powtórzyły, żeby nie mówiono o nas znowu, że jesteśmy dalekowschodnią rubieżą Europy. 

No i jest jeszcze jeden powód, dla którego napisałem tę notkę. Wszyscy wiedzą, że z powodu jej głębokiej wiary katolickiej i niepoprawnych politycznie poglądów środowisko platformersko eseldowskie nie hołubi Radwańskiej. No i rzuciły się sępy na swoją ofiarę, która niestety sama wystawiła się do strzału. Zaraz po fatalnej gafie Agnieszki zostałem dosłownie zasypany gradem esemesów, mejli i telefonów – odezwali się „ortodoksyjni” platformersi, którzy ze zjadliwą satysfakcją pytali: „no i co powiesz na to skandaliczne zachowanie tej waszej Radwańskiej?". 

A ja przy całym podziwie i ogromnej sympatii dla pani Agnieszki nie miałem argumentów, żeby ją wybronić. 

Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Komentator S24 posługujący się nickiem JERZY89 zapytał mnie (g.03.54), cytuję:

Kim trzeba być by do prowokacji blogerskiej użyć najlepszą w historii polską tenisistkę, obecnie najwybitniejszą polską atletkę, młodą dziewczynę, która na dodatek zaszczuwana jest przez antypolskie, polskojęzyczne szczekaczki? Czy to już jest dno, czy jeszcze ktoś puka odspodu?". 

Odpowiadam:

Trzeba być tenisistą, proszę Pana. Dodam jeszcze, tenisistą wychowanym na honorowym kodeksie zachowania na korcie.

Zarówno Agnieszka jak i Jerzyk zachowali się na tegorocznym Wimbledonie niezbyt elegancko. To jest bezsporne, bo gdyby było inaczej nie byłoby tylu komentarzy w prasie i Internecie.

Domyślam się, że Pańskim zdaniem nie należało pisać o wpadkach naszych pupilów i sprawę przemilczeć, albo co gorsze, wmówić ludziom, że zachowali się wspaniale i po dżentelmeńsku.

Otóż chciałbym Panu przypomnieć, że jakiś czas temu cała Polska widziała, że afera hazardowa była. A jednak Platforma Obywatelska ustami przemawiającego do pustych krzeseł posła Sekuły wmówiła ludziom, że takowej afery nie było. Jak taka filozofia rządzenia skończyła się dla Platformy już widać w sondażach.

Czy chciałby Pan, żeby Prawo i Sprawiedliwość po dojściu do władzy rządziło podług takich samych zasad??? Bo ja nie, proszę Pana. I głęboko wierzę, iż tego nie chce również Jarosław Kaczyński.

I jeszcze jedno.

Dzisiaj Papież Franciszek na spotkaniu z młodymi klerykami powiedział, cytuję: „że boli go widok młodego księdza puszącego się w luksusowym samochodzie” – ale zaraz potem dodał, cytuję: „że największą cnotą młodego człowieka jest skromność i pokora, co jednak wcale nie znaczy, iż wszyscy powinni zostać starymi pannami i starymi kawalerami”.

I ja będę się jednak trzymał słów Papieża Franciszka. Bo podobnie jak On uważam, że żądza pieniądza wypacza piękno prawdziwego sportu.

 

Proszę z łaski swojej w wolnej chwili się zastanowić nad tym, co napisałem w tym post scriptum. 

Patrz również:

http://salonowcy.salon24.pl/404427,a-jednak-radwanska

 

 

 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości