echo24 echo24
1681
BLOG

„W tym szaleństwie jest metoda” (Hamlet)

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 91


Pan prezydent Andrzej Duda, zwierzchnik sił zbrojnych, napisał już dwa listy do ministra Antoniego Macierewicza w sprawie tego, co się dzieje w armii. I co? I nic. Zaś pan prezes Jarosław Kaczyński już trzykrotnie się wypowiedział publicznie, że sprawa Misiewicza szkodzi wizerunkowi partii rządzącej. I co? I nic. No może tylko tyle, że pani Premier oznajmiła enigmatycznie, iż „sprawa Misiewicza jest zamknięta”.

Więc chciałbym jeszcze raz wrócić to tego, co sygnalizowałem już w listopadzie ubiegłego roku, lecz ów tekst nie został wtenczas dostrzeżony.

Otóż pan Antoni Macierewicz po raz kolejny pokazuje, że na własną rękę rozpoczął politykę inną niż Prezydent i Prezes, więc logika nakazuje rozważenie opcji, czy aby nie wyrasta nam aspirant do roli…, no właśnie, - do jakiej???

Przyjrzyjmy się tedy historii pewnej personalnej relacji, - w aspekcie psychologiczno politologicznym.

Otóż przyjaźń pana Antoniego z panem Jarosławem zaczęła się w czasie, kiedy w sensie politycznym byli jeszcze nieurodzeni. Ale po Smoleńsku pan Jarosław zaczął gloryfikować pana Antoniego, zaś pan Antoni, ewentualnie, wielbić się pozwalał, acz bez wylewnego odwzajemnienia, - przyzwalając łaskawie, by pan Jarosław go politycznie rozbudowywał i zasilał. A, że obydwaj się potrzebowali, więc stwarzali pozory, że łączy ich jednomyślność.

I choć natura pana Jarosława nie pozwalała mu podejść do pana Antoniego inaczej, jak z nieufnością, to po tragedii smoleńskiej pan Jarosław musiał ten stosunek maskować, gdyż się zorientował, że w międzyczasie pan Antoni wyrósł niespodzianie na idola gotowego za nim wskoczyć w ogień twardogłowego elektoratu partii pana Jarosława, który na miesięcznicach coraz częściej imię Antoniego skandował. I tak ich wzajemny stosunek był poprawny, acz bynajmniej nie euforyczny, w myśl zasady, że polityk w żadnym razie nie powinien być funkcją czyjejś emocjonalnej temperatury.   

A więc? Pobratymcy, czy rywale?

Na moje oko, choć ich gatunki są spokrewnione swego rodzaju eskapistyczną ucieczką w świat iluzji i zamiłowaniem do gry w ciuciubabkę to jednak na oko widać, że nie ma między nimi chemii i telepatycznego połączenia. I wiem, co mówię, bo mam swoje lata i widzę, jak patrzą na siebie.

Według mnie, narwany Antoni to ktoś znający siebie i wiedzący, czego chce jegomość o wybitnej inteligencji znamiennej dla charakterów nieokiełznanych. Zaś frasobliwy Jarosław to człowiek wciąż siebie poszukujący. Wszystko tedy zdaje się wskazywać, że dla osiągnięcia wyznaczonego celu, stworzony do panowania Antoni chce choćby zagłady, zaś Jarosław urodzony do kierowania stara się, mimo wszystko, w sposób racjonalny dążyć do urzeczywistnienia swojej filozofii państwa.

Pan Jarosław urodził się na cierpiętnika, a jego odizolowanie od wszelkich skupisk otaczającym go ciasno kordonem mentalnie spetryfikowanych dworzan czyni go coraz bardziej oderwanym od postrzegania rzeczywistej rzeczywistości, zaś pan Antoni to ktoś urodzony na pana, kto wcześniej, czy później zażąda, by władza była dla niego - a nie on dla władzy, - co moim zdaniem właśnie się dzieje.

Pan Jarosław podświadomie ucieka w swoiste „umartwienie”, szczególnie po tragedii smoleńskiej, co jest całkowicie zrozumiałe. Zaś, jak życie pokazuje pan Antoni z każdym dniem chce być ponad i powyżej, - za wszelką cenę.

I być może pan Antoni uznał, że właśnie nadszedł moment, kiedy może tego dokonać grając na cienkiej strunie dialektyki bólu i rozkoszy, bo wie, że po prawie siedmioletnim biczowaniu znacząca część narodu poczuła, że to biczowanie przestało być narzędziem tortury i stało się narzędziem swoiście masochistycznej ekstazy kojarzącej się ludziom bardziej z imieniem  Antoniego, niźli Jarosława.

Pan Jarosław zdaje się być człowiekiem opanowanym, zaś jego starszy kolega z opozycji jawi się ostatnio kimś zgoła szalonym i niepoprawnie bezkarnym. A może to właśnie w tym szaleństwie jest metoda? Bo ostatnie poczynania pana Antoniego zdają się wskazywać, że albo niedomaga, albo właśnie rozpoczyna autogenny bieg ku władzy.

Za mało wiem o jakichkolwiek, animozjach wobec siebie obu Panów, jeśli rzeczywiście istnieją. Wiem natomiast, że obaj panowie są wybitnymi politykami, urodzonymi do roli przywódczej i tu chyba jest pies pogrzebany.

Więc na miejscu pana Jarosława, zdawać by się mogło bezdyskusyjnie niezagrożonego naczelnika państwa wzmógłbym czujność, bo jak uczy historia, w ostatecznej rozgrywce, która chyba się już zbliża, paradoksalnie, - ludzie zawsze szli za szaleńcami.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, członek grupy inicjatywnej krakowskiego oddziału Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego)

Post Scriptum

Zapewne dziwi Państwa, że stosunkowo często usuwam komentarze i blokuję niektórych komentatorów.

Więc wyjaśniam, że po przywróceniu przez Państwa Jagnę i Igora Janke funkcji kasowania komentarzy i blokowania komentatorów oczyszczam swój blog z trolli, którzy się na moim blogu rozpanoszyli w fatalnym okresie, kiedy tych funkcji nie było.

Kasuję również komentarze zawierające wulgaryzmy w trosce o szarmancką formułę mojej internetowej witryny.

Post Post Scriptum
Zapewne dziwi Państwa, że stosunkowo często usuwam komentarze i blokuję niektórych komentatorów.

Więc wyjaśniam, że po przywróceniu przez Państwa Jagnę i Igora Janke funkcji kasowania komentarzy i blokowania komentatorów oczyszczam swój blog z trolli, którzy się na moim blogu rozpanoszyli w fatalnym okresie, kiedy tych funkcji nie było.

Kasuję również komentarze zawierające wulgaryzmy w trosce o szarmancką formułę mojej internetowej witryny.


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka