echo24 echo24
902
BLOG

Sens blogowania widzę w mądrej krytyce tych, którym sprzyjam

echo24 echo24 Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Motto: Nasi krytycy są naszymi przyjaciółmi; wytykają nam nasze przewiny.

(Benjamin Franklin)

Ostatnio, coraz częściej spotykam się z zarzutami, że nic tylko tę nową władzę krytykuję i krytykuję, a ślepo jej oddani „ortodoksyjni pisowcy” oskarżają mnie nawet, że nie jestem prawicowym blogerem, za jakiego się podaję, tylko "agentem Platformy wbijającym nóż w plecy Jarosława Kaczyńskiego". I tu się powoli kończą żarty, bo nie mogę bez końca tolerować, żeby mnie jeden z drugim nawiedzony nienawistnik opluwał jedynie za to, iż się z nim nie zgodziłem, że wypadek pani premier Szydło to był na sto procent zamach, a pan Bartłomiej Misiewicz jest polską jutrzenką swobody. Przyznaję, że ostatnimi czasy nową władzę częściej krytykuję niż chwalę, ale robię to, dlatego, iż uważam, że po pierwsze PIS zalicza tyle wpadek, iż daje coraz mniej powodów do pochwały, a po drugie bloger, który tylko bezkrytycznie „kadzi”, lukruje i wychwala partię, z którą sympatyzuje wcale tej partii nie pomaga, gdyż mówienie do przekonanych tego, co oni chcą usłyszeć nic konstruktywnego nie wnosi do sprawy i zwykle usypia polityczną czujność. Więc postanowiłem, że jeszcze raz powtórzę, z pewnymi uaktualnieniami, co zadeklarowałem 7 listopada 2015 w notce pt. „Nowej władzy będę się przyglądał jeszcze baczniej niż Platformie”.

Spełniło się moje moje blogerskie marzenie i wreszcie odsunięto Platformę od władzy. Cieszy mnie także niezmiernie, że Prawo i Sprawiedliwość może rządzić samodzielnie, ale jednocześnie bardzo mi zależy na tym, by szeroko pojęta prawica, a więc rząd Beaty Szydło, partia Jarosława Kaczyńskiego oraz prezydent Andrzej Duda nie zaprzepaścili dziejowej szansy wyprowadzenia Polski z kryzysu „państwa teoretycznego” i nie przegapili możliwości reanimacji wartości moralno etycznych totalnie zdewaluowanych przez lewacką Platformę.

W tym miejscu chciałbym także zaznaczyć, że do zwycięstwa wyborczego w roku 2015 oprócz polityków, w niebagatelnym stopniu przyczynili się również blogerzy, czego nowa władza zdaje się nie zauważać i lekceważyć, gdyż ani pani premier Szydło, ani pan prezes Kaczyński, ani pan prezydent Duda do tej pory nie podziękowali blogerom za poważny przyczynek do zwycięstwa wyborczego, co uważam za poważny błąd polityczny. Bowiem w czasie kampanii wyborczej 2015, setki zatroskanych o Polskę i bez reszty oddanych sprawie blogerów napisało ogrom tekstów, do których ludzie dodali tysiące, jeśli nie setki tysięcy komentarzy. Ci w znakomitej większości bezimienni ludzie wymieniając między sobą informacje, opinie i pomysły pracowali w piątek, świątek i niedzielę, od rana do wieczora, a nie rzadko także całymi nocami. A więc, niejakoponad głowami polityków i poza mediami odbyła się w Polsce wielkainternetowa debata publiczna, jakiej samym politykom nigdy nie udałoby się przeprowadzić. I zaryzykuję tezę, że jesienią 2015 Polacy zmienili swe preferencje polityczne bardziej dzięki temu,co działo się w Internecie, niż w wyniku działańsamych polityków. Powiem więcej, ta debata w blogosferze była o wiele odważniejsza i autentyczniejsza, niż te wszystkie jałowe przepychanki i obiecanki cacanki, które oglądaliśmy na ekranach telewizorów, gdyż blogerzy mogli znacznie więcej powiedzieć niż kunktatorscy politycy, których krępowała polityczna poprawność.

Dlatego ośmielam się twierdzić, że politycy, także nowej władzy, nie bez przyczyny ignorują blogerów.  A wiecie Państwo, dlaczego? Bo częstokroć dorobek kreatywnych blogerów bez obciachu zawłaszczają na własny rachunek ogłaszając ich celne myśli i spostrzeżenia, jako swoje. I znam multum przykładów znakomitych tekstów krążących w blogosferze, których prasa prawicowa nigdy nie opublikowała bojąc się ujawnić ich uzdolnionych autorów. Dlaczego? Bo politycy nie dali na to przyzwolenia, gdyż obawiali się konkurencji blogosfery, szczególnie, że zdawali sobie sprawę z tego, że ich poziom intelektualny, a co za tym idzie poziom medialnej debaty politycznej sięgnął ostatnio, jeśli nie dna, to prawie. No cóż. Taki już los blogerów, którzy pro publico bono, z własnej woli, bezinteresownie, wspaniałomyślnie i bez poczucia krzywdy za „jeleni robią”.  

Do roku 2015 moja działalność blogerska sprowadzała się głównie do krytyki rządzącej Platformy Obywatelskiej i konsekwentnego obnażania obłudy, draństw, zakłamania i miałkości ideowej rządów Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz.

Na szczęście jesienią roku 2015 władza się zmieniła i Prawo i Sprawiedliwość znowu ma swojego prezydenta, premiera i szefa IPN, prezesa NBP i co ważniejsze komisje sejmowe. Ma też przewagę sejmową, która nowej władzy może w równym stopniu pomóc, co odebrać rozum, czego coraz liczniejsze przykłady już się ujawniły.

I właśnie, dlatego z góry zapowiadam, że tej nowej władzy będę się przyglądał jeszcze baczniej niż się przypatrywałem tym, którzy władzę utracili i jeśli zajdzie ku temu potrzeba, jako niezależny i uczciwy bloger będę tę nową władzę konstruktywnie krytykował, stanowczo wytykał jej błędy i otwarcie tępił wszelakie objawy partyjniactwa, populizmu, demagogii, triumfalizmu, kumoterstwa, kunktatorstwa, klerykalizmu, bigoterii, samouwielbienia, konformizmu… i tak dalej - nawet, jeśli jej zwolennicy będą mi za to wylewali na głowę hektolitry pomyj i fekaliów.

Dlaczego?

Bo w przeciwieństwie do Agnieszki Holland nie chcę, żeby było tak, jak było.

Krzysztof Pasierbiewicz (Akademicki Klub Obywatelski (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie)

Post Scriptum

A jeśli komuś moja kontestatorska działalność blogerska nie odpowiada, o co nie mam żalu, to zawsze może się przenieść na jeden z blogów, gdzie wszyscy się ze wszystkimi zgadzają tworząc bijące pianę wiecznie rozgadane towarzystwa wzajemnego zachwytu nad samymi sobą, jakich w blogosferze nie brakuje.


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura