UJ
UJ
echo24 echo24
1421
BLOG

Spisek akademickich legalistów o lewackim rodowodzie - ciąg dalszy

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 75

W dniu 9 grudnia 2015 napisałem notkę pod alarmistycznym tytułem: „Trybunał Konstytucyjny właśnie wszczął kroczącą procedurę impeachmentu” – vide:

 (http://salonowcy.salon24.pl/684924,tk-wlasnie-wszczal-kroczaca-procedure-impeachmentu ),

gdzie napisałem między innymi cytuję:

Oni Dudzie nie odpuszczą, bo nie są w stanie znieść, że adiunkt UJ, który przeszedł na prawą stronę polskiej sceny politycznej zrobił większą karierę od lewackich nestorów tej utytułowanej Wszechnicy. Tu chodzi nie tylko o utratę koryta i władzy, ale o urażoną ambicję zawodową i podrażnioną manię wielkości wiekuistej...”,koniec cytatu.

A napisałem tak nie dla tego, że to sobie wymyśliłem, lecz na tej podstawie, że ze stoków Kaspowego, kortów tenisowych oraz niezliczonej ilości bankietów odbywanych pod Wawelem jeszcze przed rokiem 1989, kiedy nie było jeszcze wiadomo who is who, znam na wylot owych legalistów z Uniwersytetu Jagiellońskiego. A dokładniej dzisiejszych matuzalów, którym, choć każdy student wie, że w Trzeciej RP Uniwersytet Jagielloński utracił praktycznie wszystkie przymioty swej dawnej świetności, to jednak owym panującym na UJ na zasadzie wieloletniego zasiedzenia jajogłowym uczelnianym beneficjentom okrągłego stołu udało się przekuć niegdysiejszy majestat Jagiellońskiej Wszechnicy w złudne przeświadczenie, że to wciąż tak samo renomowana uczelnia, co kiedyś, a oni stanowią de facto jedyną i niezastąpioną intelektualną elitę naszego kraju.

Tę ewidentną ściemę uprawiano z zadziwiającym powodzeniem dzięki wprowadzeniu na tejże uczelni systemu feudalnych rządów leciwych świętych krów akademickich w większości przypadków o komuszym rodowodzie, którym jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył. Ci ewidentni fasoniarze z bezwzględną premedytacją wykorzystali autonomię uniwersytecką do metodycznego budowania, począwszy od roku 1989, obsadzanego wyłącznie „swoimi ludźmi” układu legalistycznego działającego w osi UJ – UW – TK. Zaś po wejściu Polski do Unii Europejskiej rzeczeni nad-profesorzy weszli w skład internacjonalistycznej sitwy, którą na swój prywatny użytek nazywam „międzynarodową mafią opiniotwórczych instytucji prawnych”, obsadzając te jednostki swoimi ludźmi - vide Hanna Suchocka, jako pierwsza wiceprzewodnicząca Komisji Weneckiej. To oni właśnie obmyślili plan B, czyli skok na Trybunał Konstytucyjny, w razie przegranej Platformy.

Niestety moja notka spotkała się z krytyką pisowskich radykałów, którzy mnie wyśmiali zarzucając mi w komentarzach niepotrzebne sianie niepokoju i mitologizowanie siły oraz wszechmocnego umocowania za granicą układu UJ – UW – TK, który, jak się okazało umożliwił wczorajszy sukces kochających Polskę inaczej panów Petru i Schetyny na forum Parlamentu brukselskiego.

Napisałem tedy kolejną notkę pt. „Różowy matecznik”, gdzie wprost powiedziałem, cytuję:

W czasie III RP na uniwersytecie Jagiellońskim wykształtowały się dwie struktury zarządzania uczelnią. Pierwszą jest niemająca nic do gadania struktura formalna, czyli oficjalne władze uczelniane, którede facto zajmują się administrowaniem uniwersytetem, zaś druga to struktura nieformalna, czyli dzierżąca faktycznie władzę i od 25 lat narzucająca lewackie normy moralno etyczne i ideologiczne trendy klika jajogłowych świętych krów akademickich w znakomitej większości o pezetpeerowskim rodowodzie, jak nie gorzej, której jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył, gdyż tym światopoglądowym hochsztaplerom udało się wprowadzić na uczelni system feudalnego porządku strachu i szantażu nahajką poprawności politycznej. Przypuszczam, że podobnie jest na Uniwersytecie Warszawskim.

Co to za grupa?

To właśnie ci wszyscy ogarnięci manią wielkości i wynaturzoną zawiścią prawnicy, socjologowie i filozofowie, którzy po jesiennych wyborach z taką furią zaatakowali rząd Beaty Szydło absolwenta UJ prezydenta Andrzeja Dudę.

Ale żeby broń Boże nie oskarżać całego Uniwersytetu Jagiellońskiego, na którym prócz rzeczonych przefarbowanych z czerwonych na różowych doktrynerów pracuje gros akademików kryształowych i oddanych w równym stopniu nauce, co polskiej sprawie wyjaśniam, - że wyrosły z salonowego pnia UD – UW - PO „różowy matecznik” fundamentalistów post-okrągłostołowych mieści się głównie na wydziałach prawa, filozofii i socjologii.

Zaś ich ideologicznym guru był przez całe lata i jest nadal prof. Jerzy Józef Wiatr, który nigdy nie zaprzestał, a ostatnio ponoć wzmógł kontakty z grupą uczonych ze wspomnianych wydziałów UJ. Tak, tak! Ten sam profesor Wiatr, który był członkiem powołanego po wprowadzeniu stanu wojennego Zespołu Partyjnych Socjologów przy KC PZPR, przez dwie kadencje prezesem zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych, a w latach od 1981 do 1984 piastował funkcję dyrektora Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy Komitecie Centralnym.

I tak się złożyło, iż całkiem przypadkowo podsłuchałem, jak na rynku w Krakowie gołębie gruchały, że jagiellońskim ober majstrom od prawa państwowego współpracującym od lat z rzeczonym aktywistą Komitetu Centralnego PZPR marzy się impeachment prezydenta Andrzeja Dudy przygotowywany pod osłoną autonomii uczelnianej i nietykalnego Trybunału Konstytucyjnego.  Zaś Petru i Schetyna mają za zadanie w tym gorącym czasie wyprowadzić na ulicę pokrzywdzonych beneficjentów okrągłego stołu, którym się pod tyłkiem zapaliło. Więc w tym kontekście nikt chyba nie ma wątpliwości skąd się bierze to coraz głośniejsze wycie i skowyt post-komuszych aparatczyków z Wydziału Prawa UJ o ekwiwalentnie upapranych rodowodach. Bo my tu sobie gadu gadu, a w zaciszu swoich gabinetów naukowych rzeczeni zamachowcy, także ci emerytowani, bynajmniej nie o dupie Marynie dyskutują i radziłbym, żeby nowa władza - oczywiście w imię prawa i reguł demokratycznych – przestała się z tymi politycznymi terrorystami patyczkować, bo wiem, że jak uczy historia zamachy stanu trzeba już w zarodku torpedować…”, koniec cytatu.

Niestety nadal wychodzi na to, że politycy nowej władzy blogerskich notek nie czytują, a szkoda, bo gdyby na bieżąco śledzili, co piszą dziennikarze społeczni nazywani przez polityków nonszalancko "blogerskim planktonem", to dam głowę, że minister spraw zagranicznych Waszczykowski nie ściągnąłby sobie na głowę Komisji Weneckiej, co w znacznym stopniu ułatwiło wczorajsze przegłosowanie przez lewactwo w Parlamencie Europejskim haniebnej rezolucji anty-polskiej.

Więc chciałbym przestrzec nową władzę po raz trzeci, więcejj nie mogę powiedzieć, że ten sam trust legalistycznych mózgów akademickich pracuje już intensywnie na UJ, UW i TK nad utorowaniem Donaldowi Tuskowi powrotu na wysoki piedestał władzy politycznej w Polsce po jego powrocie z Brukseli.

Pytacie o konkretne przykłady? Proszę bardzo.

Przez 18 lat funkcjonowania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie było w niej rozdziału o możliwości usunięcia z urzędu Prezydenta RP. Tego rodzaju przepisy zostały wprowadzone dopiero przez odpowiednio poinstruowaną ekipę Platformy Obywatelskiej, tuż po przegranej B. Komorowskiego w wyścigu o fotel prezydenta. Po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy taką możliwość. Wczoraj TK uznał jednak, że przywrócenie stanu, jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! Tym samym przyznał sobie prawo do usunięcia Dudy ze stanowiska!
Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/trybunal-konstytucyjny-przyznal-sobie-prawo-do-usuniecia-andrzeja-dudy-ze-stanowiska-prezydenta-rp/

I już na koniec. W kręgach inteligenckich wciąż żywy jest mit obligatoryjności poprawności politycznej rzekomo warunkującej demokrację, co na swój prywatny użytek nazywam: dyktatem lansowanym profesorów-celebrytów zagnieżdżonych dożywotnio na uniwersytetach Warszawskim i Jagiellońskim oraz Trybunale Konstytucyjnym”.   

Więc myślę, że odpowiedni ministrowie zarówno rządu, jak kancelarii prezydenta winni się, czym prędzej zastanowić, jak możliwie najprędzej ten mit zdemaskować i odbrązowić.

Jak to zrobić?

Myślę, że już czas najwyższy by ludziom powiedzieć, iż przedwojenny etos nauczyciela akademickiego w czasie trwania III RP sczezł, jak niegdysiejsze śniegi i należy niezwłocznie rozważyć możliwość ogłoszenia ogólnonarodowego referendum w sprawie zmiany bronionej, jak Częstochowy przez lewackich profesorów konstytucji i przeprowadzenia gruntownej sanacji Trybunału Konstytucyjnego. Bo to naród ma sobie urządzić Polskę po swojemu, a lewackiemu klanowi wycwanionych i do cna zdemoralizowanym fundamentalistom akademickim nowej generacji należy już definitywnie podziękować, gdyż patrząc na to, jak upokorzono wczoraj Polskę w Parlamencie Europejskim straciłem nadzieję, że można się z nimi w sprawach ważnych dla Polaków w jakikolwiek sposób dogadać, bądź ułożyć.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki; członek komitetu inicjatywnego krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego AKO im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego)

Post Scriptum
Ktoś może mi zarzucić, że powtarzam to, co już wcześniej pisałem. Więc wyjaśniam, że moja przestroga, cytuję:
„ten sam trust legalistycznych mózgów akademickich pracuje już intensywnie na UJ, UW i TK nad utorowaniem Donaldowi Tuskowi powrotu na wysoki piedestał władzy politycznej w Polsce po jego powrocie z Brukseli” - jest już trzecim ostrzeżeniem, a wiadomo, jakie mogą być dla nowej władzy konsekwencje powiedzenia: „do trzech razy sztuka”.

Zobacz galerię zdjęć:

UW
UW TK
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka