echo24 echo24
3003
BLOG

„Wariacje dwóch skrzypków na dachu Collegium Maius”

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 126

UWAGA! Trudny przekaz tylko dla kumatych.

Wczoraj, jako jedyny słuchacz o poglądach prawicowych odważyłem się wybrać na wykład prof. Andrzeja Zolla nt. „ROZWAŻANIA O PAŃSTWIE PRAWNYM. Zasady demokratycznego państwa prawnego”, który pan profesor wygłosił w Centrum Kultury Żydowskiej FUNDACJA JUDAICA w Krakowie.
 
Nie będę oceniał merytorycznie wykładu pana profesora i odbytej nad nim dyskusji, bo nie jestem prawnikiem.
 
Widziałem natomiast, kto przyszedł na wykład oraz w jakim tonie się wypowiadano, więc opiszę tylko ogólną atmosferę panującą na sali wykładowej, którą skrótowo można by nazwać: „sami swoi, którzy wszystko lepiej wiedzą”.
 
Na sali zasiadło, bowiem ogarnięte patogennym samouwielbieniem nader kwieciście rozgadane towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą święcie przekonane o własnej doskonałości i jemu tylko przynależnej wyłączności na rację, co Thomas Sowell wyczerpująco opisał w książce pt. „Oni wiedzą lepiej”.  
 
Przedstawienie zaczęło się już przed wykładem, gdy na sali zapanował duch charakterystyczny dla tarła salonu podwawelskiego Krakówka, co na swój prywatny użytek nazywam „mentorskim tokowaniem galicyjsko – nowodworsko - jagiellońskim” starannie wyselekcjonowanych „elit” Królewskiego Miasta”, których przemądrzałość, egzaltację i chełpliwość już dawno nazwał po imieniu Tuwim, cytuję za panem Julianem:
 
Izraelitcy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę !
Którzy chlipiecie z “Naje Fraje”
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje…
”, tu na wszelki wypadek cytowanie skończę.
 
W wypełnionej po brzegi bibliotece Centrum Kultury Żydowskiej zasiadły tylko dwie kategorie wiekowe słuchaczy, czyli nestorzy, a dokładniej mówiąc rodzina i bliscy znajomi utytułowanego lektora, a także pragnący im się przypochlebić znajomi znajomych pana profesora, oraz, co zdało mi się nieco podejrzane niezwyczajnie licznie reprezentowani studenci Wydziału Prawa Wszechnicy Jagiellońskiej.
 
Los mi wyjątkowo sprzyjał, gdyż miałem szczęście usiąść nie opodal samej pani profesorowej, która przybyła na wykład z wnukiem, który przed rozpoczęciem wykładu, jako oczywisty kontynuator wybitnej kariery swego dziada i że się tak wyrażę modelowy okaz futurologicznie rokującej progenitury klanu Zollów skupiał na sobie pełną nabożeństwa i na głos wyrażaną uwagę zebranych podwawelskich notabli.  
 
Zatem od czasu do czasu do moich uszu dolatywały strzępy naszpikowanych naukowymi tytułami rozmów siedzących opodal matron, zacytuję jeden z zabawniejszych dialogów: „Helusiu! Skąd wiedziałaś o wykładzie pana profesora? Jak to skąd? Z komórki. Ach tak? To było w komórce? Oczywiście! Bo nie wiem, czy wiesz moja droga, że ja mogę czytać w telefonie Gazetę Wyborczą!...”, koniec cytatu.
 
Liczyłem, że na wykład przybędzie, co najmniej połowa prominentnych profesorów UJ, tymczasem ku mojemu rozczarowaniu przybył tylko jeden, ale za to, jaki?  I znów usłyszałem za plecami ochy i achy pań profesorowych, doktorowych i mecenasowych, zacytuję tylko jeden smakowity kąsek: „Spójrz Halusiu! Przyszedł pan profesor Woleński! Ten fenomenalny filozof! Nasz wielki przyjaciel, z którym się regularnie widujemy!...”.
 
Wkład rozpoczął się od jak dwa razy dwa jest cztery przećwiczonej uprzednio przez zakolegowanych uczonych Zolla i Woleńskiego wirtuozerskiej przekomarzanki intelektualnej, czyli gadki szmatki prowadzonej pod pretekstem sporu terminologicznego, czy powinno się mówić „państwo prawa”, czy też „państwo prawne”. Wszystko zaś po to, by olśnić zebranych kaskadą oklepanych scjentystycznych gagów, które zadowolonym z siebie panom profesorom najwyraźniej dowcipnymi się zdawały, więc wpatrzeni w nich maślanymi oczami cielęcy wielbiciele poczucia humoru obu dżentelmenów pękali ze śmiechu, by wszyscy widzieli. Słowem posiłkując się metaforą wczorajszy performance panów profesorów można nazwać jak w tytule, którym dzisiejszą notkę opatrzyłem.

A tak między nami takiego bezgranicznego oddania swym idolom nie widziałem nawet w oczach najbardziej zagorzałych bojowniczek walecznych szwadronów spod znaku Ojca Dyrektora.
 
Po tym bombastycznym wstępie prof. Zoll przeszedł do wykładu powtarzając de facto to samo, co już wielokrotnie mówił we wszystkich możliwych mediach maistreamowych na temat maglowanego od kilku tygodni sporu konstytucyjnego, więc nie ma sensu, bym to opisywał.
 
Ale pan profesor z czasem zaczął się rozkręcać.
 
Jego nagrodzone rzęsistymi oklaskami groźnie brzmiące słowa, że cytuję: „W naszym państwie ma być prymat prawa nad polityką i basta” przyjąłem jeszcze spokojnie.  
 
Już nieco mniej stoicko odebrałem eksplikacje pana profesora, iż "to nieprawda, że obecna władza została wybrana z woli narodu, bo głosowało na nią zaledwie 16% uprawnionych".
 
Jednakże, jak pan profesor huknął z grubej rury, że, cytuję: „Nie ma żadnej wolności władzy! Władza nigdy nie jest wolna! Decyduje prawo, a władza nie ma wolności, tylko kompetencje wynikające z podstawy prawnej”, a zebrane audytorium słowa te nagrodziło entuzjastycznymi brawami - ogarnął mnie lekki niepokój
 
A jak pan profesor przypomniał słowa Adolfa Hitlera, że dla niego prawo nie jest ważne, bo ważna jest tylko sprawiedliwość dodając, że, cytuję dosłownie, bo sobie zapisałem: ,„w tym samym kierunku mówił Kaczyński w roku 2011 na Uniwersytecie Jagiellońskim wypowiadając się de facto przeciw zasadzie legalizmu, co nieuchronnie prowadzi do dyktatury” zapaliło mi się czerwone światełko, a zważywszy na miejsce, w którym padły te złowieszcze słowa poczułem się trochę nieswojo, w przeciwieństwie do sali, która dosłownie zapiała z zachwytu.
 
Zaś jak pan profesor zaczął się nabijać z prezydenta Dudy, który ponoć w jakimś wywiadzie powiedział, że „chciał wyręczyć sąd”, w bibliotece Centrum Kultury Żydowskiej rozległ się gromki śmiech, jak żywo przypominający rżenie nowej opozycji na obradach Sejmu.
 
Natomiast, gdy prelegent, świadomie używam tego słowa, chcąc się podlizać sztandarowemu anty-lustratorowi na Uniwersytecie Jagiellońskim, ni z gruszki ni z pietruszki wziął na warsztat Korwina Mikke, który niegdyś się odważył poddać pod obrady Sejmu sprawę lustracji do reszty wymiękłem i wyłączyłem się z meandrycznych toków argumentacji pana profesora, gdyż mam wstręt do agitek partyjnych.
 
Wykład zakończył się zdającą się nie mieć końca owacją na stojąco zaparzonych w panów profesorów Zolla i Woleńskiego apostołów Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru, a ja zrozumiałem, że oni do ostatniego tchu nie odpuszczą, zaś nowa władza, jak chyba żadna do tej pory, musi się na każdym kroku pilnować, bo „Ochotnicza Rezerwa Dozoru Akademickiego” czuwa!
 
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
 
Czytaj także:
Ministra Kolarska-Bobińska karci jagiellońskich jajogłowych:
http://salonowcy.salon24.pl/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagi...
Panie Andrzeju. Radzę na tego gagatka uważać:
http://salonowcy.salon24.pl/690340,panie-andrzeju-radze-na-tego-gagatka-...
Różowy matecznik:
http://salonowcy.salon24.pl/683996,rozowy-matecznik
Psychologia zamachu „elit” III RP na nową władzę:
http://salonowcy.salon24.pl/686243,psychologia-zamachu-elit-iii-rp-na-no...

Zobacz galerię zdjęć:

Fot. Adam Walanus
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka