echo24 echo24
1909
BLOG

Nie chcesz się uczyć PIS-ie!

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 48

 

 

No i mamy pasztet! Adam Hofman dał się złapać CBA na jakimś niedopatrzeniu w oświadczeniu majątkowym, co teraz zostanie histerycznie rozdmuchane przez media mainstreamowe i może mieć niebagatelny wpływ na notowania partii Jarosława Kaczyńskiego.A tłumaczenie, że jest to przykrywka gigantycznej afery korupcyjnej w Platformie, choć oczywiste, jest z punktu widzenia strategii politycznej nieskuteczne i bezwartościowe.

I o zgrozo! dzieje się to właśnie teraz, gdy już witali się z gąską!

Więc przypomnę, że prawie dwa lata temu w notce pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego pisałem między innymi, cytuję:

Po piąte – nie wstydź się korzystać z pomocy fachowców

Często się słyszy, że znowu pan prezes bądź któryś z posłów Prawa i Sprawiedliwości dał się sprowokować pijarowcom Platformy. Ktoś powie, że przecież ci ludzie są tak zaszczuci przez media prorządowe i nie ma się co dziwić, iż czasem popełniają błędy.  

Otóż jest się czemu dziwić i wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego PIS nie chce skorzystać z pomocy fachowców, którzy by ich odpowiednio przeszkolili jak unikać wpadek. Bo obecna polityka to bezpardonowa walka, w której liczy się każde potknięcie. I naiwne są chełpliwe wypowiedzi prominentów PIS, że sobie ze wszystkim poradzą sami i nie potrzebują konsultantów bądź doradców.  

Skoro Adam Małysz, Justyna Kowalczyk i Agnieszka Radwańska nie wstydzą się korzystać z porad psychologów, to niby dlaczego z takich samych usług nie mieliby skorzystać zadziorny Jarosław Kaczyński, działający na ludzi jak płachta na byka Adam Hofman, pyskata Krystyna Pawłowicz, monotematyczny Mariusz Błaszczak, czy senna Beata Szydło??? Tak. Tak. Nie ma się czego wstydzić, ludzie są tylko ludźmi. Nie każdy polityk potrafi sobie sam poradzić z kutymi na cztery kopyta dziennikarzami i nie każdy z nich wie, jak unikać wpadek. Dlatego trzeba wygrzebać fundusze i zatrudnić zawodowców. A zaręczam, że taka inwestycja się zwróci z nawiązką.

Po szóste – pamiętaj, że amator nigdy nie wygra z zawodowcem

Od niepamiętnych czasów gram zapalczywie w tenisa, ale amatorsko. W Krakowie jest pewien starej daty tenisowy trener, niegdyś znany zawodnik, słowem zawodowiec. Obecnie już grubo po siedemdziesiątce. Czasem zgadza się zagrać ze mną seta. I choć już nie może serwować zza głowy i biegać do siatki, nigdy mi się nie udało z nim wygrać ani jednego gema.  

Bo w tenisie, boksie, piłce nożnej, a także w polityce, jeszcze nigdy amator nie ograł zawodowca. A  prawda jest taka, że w „Solidarności” jedni walczyli o wolną Polskę, a drudzy o to, żeby się w tej wolnej Polsce ustawić. Niestety czas pokazał, że ci pierwsi byli „amatorami”, którzy poszli za Jarosławem Kaczyńskim, zaś ci drudzy okazali się „zawodowcami”, którzy po okrągłym stole wespół z komuchami szkolonymi w Moskwie zawłaszczyli Polskę.  

Dlatego uważam, że ludzie Prawa i Sprawiedliwości nie powinni się unosić fałszywą ambicją i częściej korzystać z porad specjalistów od socjotechniki i politologii. Struktury partyjne PIS trzeba odpowiednio przeszkolić. Bo samymi ideami, choćby nie wiem jak szczytnymi, jeszcze nikt nie wygrał. Szczególnie obecnie, kiedy władza zdeptała polityczny obyczaj. W dążeniu do partyjnej hegemonii nie ma już poczucia wstydu. Nastało prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania.Złodziej na złodzieju jedzie…”, koniec cytatu.

Po napisaniu tej notki „ortodoksyjni” pisowcy w dywanowych nalotach na mój blog dosłownie odżegnali mnie od czci i wiary wylewając mi na głowę hektolitry pomyj i fekaliów, zaś prominentni działacze PIS przestali mnie poznawać na ulicy, a związana z PIS-em znana w Krakowie krytyk literacko-teatralna, posądziła mnie o zdradliwy defetyzm i wbijanie noża w plecy Jarosława Kaczyńskiego.  

Na koniec zacytuję jeszcze fragment mojej notki pt. „Bilans”, którą napisałem bezpośrednio po tym, jak PIS przegrał ostatnie wybory, cytuję:  

Ale nie statystyki są ważne. Najważniejszym jest to, że chyba się ze mną zgodzicie, iż udało mi się stworzyć wokół mojego blogu rodzaj ciepłej Rodziny szanujących się wzajemnie, bliskich sobie ludzi, których łączy współmyślenie w trosce o losy Ojczyzny.

Krakowianie zauważyli moją działalność na blugu. Komentowali, telefonowali z gratulacjami i podziękowaniami, zaczepiali na ulicy. Moją działalność publicystyczną na Niezależnej zauważono także za granicą. Prasa londyńska przedrukowywała moje artykuły. Kluby Gazety Polskiej z austriackiego Wiednia i niemieckiego Essen wielokrotnie dziękowały mi za teksty i zapraszały do siebie. Przysyłano mi zdjęcia i relacje z zebrań, na których kserowano moje teksty celem ich rozkolportowania wśród tamtejszej Polonii. 

Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o lokalnych prominentach PIS, którzy zdawali się nie zauważać mojej działalności. Żadnemu z nich nie przyszło do głowy by dać wyraz aprobaty dla mojej działalności. Ani jednego życzliwego słowa. Całkowity brak reakcji. Kompletne désintéressement. Powiem więcej, daje się zauważyć regułę, że im zdolniejsza jest osoba oferująca pomoc, tym mniejsza jest szansa, że wygodnie usadowieni działacze partyjni jej na to pozwolą.

Powiem więcej. Kiedy starsi ludzie prosili by moje, co ważniejsze teksty przedrukowała prasa prawicowa, gdyż nie mają dostępu do Internetu, nie podjęto tematu. A gdy na prośbę tych ludzi wysłałem do Gazety Polskiej kilka tekstów moim zdaniem ważnych dla wyborów, Redakcja nawet nie raczyła odpowiedzieć. To samo mogę powiedzieć o lokalnej prasie prawicowej.

Dlaczego o tym piszę? Bo ja Proszę Państwa się nie zraziłem i jak sami byliście świadkami walczyłem do końca. Niestety obawiam się, że w podobnych okolicznościach, wielu innych mogło się jednak zrazić.

Proszę mnie dobrze zrozumieć. Ja się broń Boże nie uskarżam, bo moja działalność była z założenia bezinteresowna. Tylko chciałbym delikatnie przestrzec, że partia, której struktury lokalne nie chcą dostrzec tych, którzy jej sprzyjają ma niewielkie szanse by wygrać wybory…”, koniec cytatu.

Jestem pewien, że takich przypadków jak ten mój są w skali kraju setki, jeśli nie tysiące.

Czy mam teraz satysfakcję, że tyle razy przestrzegałem i wyszło na moje?  

Nie. Wręcz odwrotnie.  

Jestem bardzo zasmucony faktem, że PIS nadal nie chce się uczyć od innych, gorzej, że w obawie przed konkurencją zamyka się na tych, którzy mu sprzyjają chcąc podsunąć jakiś pomysł, dać dobrą radę i tak dalej. A co najgorsze szczególnie wyraźnie stroni od chcących im pomóc ludzi zdolnych i młodych.

A starsi prominenci PIS egzystujący na swoich stanowiskach na zasadzie wieloletniego zasiedzenia nie robią nic, albo prawie. I czasem odnoszę wrażenie, że w "kontrze" do Prezesa Kaczyńskiego, który od rana do zmroku tyra z kilkunastoma młodymi posłami, „starym pisowskim wygom” byłaby na rękę kolejna przegrana PIS na tyle łagodna, by mogli zatrzymać swoje stanowiska na kolejną kadencję i nadal się wozić czyimś kosztem.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Już ponad trzy godziny jak zamieściłem niniejszą notkę i widzę zaledwie 650 wejść i tylko 16 komentarzy.

A jak napisałem o tym samym, co dzisiaj parę miesięcy temu ortodoksyjni pisowcy dodali 274 mieszających mnie z błotem komentarzy przy ilości wejść 5398 - patrz:

http://salonowcy.salon24.pl/494994,take-it-easy-list-do-ortodoksyjnych-pisowcow

Jak mam to rozumieć???

Post Post Scriptum

No i jeszcze jedno. Dla ortodoksyjnych pisowców, sympatycznej pani Basi i niemniej sympatycznego pana Władka z krakowskiego baru kawowego RIO ślę serdeczne pucio pucio: 

 http://www.youtube.com/watch?v=RRfiddT5-aM  


Patrz również:

DZIESIĘĆ GRZECHÓW PARTII JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

http://salonowcy.salon24.pl/483007,dziesiec-grzechow-partii-jaroslawa-kaczynskiego  

ZMORA KACZYŃSKIEGO

http://salonowcy.salon24.pl/355197,zmora-kaczynskiego  

TAKE IT EASY! LIST DO ORTODOKSYJNYCH PISOWCÓW

http://salonowcy.salon24.pl/494994,take-it-easy-list-do-ortodoksyjnych-pisowcow

 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości