echo24 echo24
3370
BLOG

Niepokorni, ino, że nie bardzo

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 59

 

Parę dni wstecz w notce pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego” przestrzegałem między innymi, cytuję: „szanuj własną tożsamość, lecz nie zasklepiaj się w kręgu samych swoich”, a także: „nie wstydź się korzystać z pomocy fachowców”.
 
Wczoraj byłem na krakowskim „Balu Niepokornych”, który lokalni działacze PIS, wbrew temu, co doradzałem zorganizowali sami i bez pomocy fachowców. Niestety nie przyszło im do głowy, że wydanie balu na trzysta osób to gigantyczne przedsięwzięcie logistyczne, że trzeba zadbać o choreografię, akustykę, sprzęt nagłośnieniowy, muzykę i tak dalej. Że nie wystarczy sam pomysł i wszystko samo się nie zrobi, a sama obecność posła Terleckiego, Tomasza Sakiewicza i  Ewy Stankiewicz nie załatwi sprawy.
 
Już samo wejście na bal, czemu towarzyszyła rejestracja z podaniem hasła i danych osobowych dało mi do myślenia, że wchodzę na pole minowe.
 
I nie pomyliłem się, bowiem bal rozpoczął się polonezem, który przypominał słynną katastrofę z finałowej sceny kultowego filmu Grek Zorba, a sama impreza była czymś w rodzaju skrzyżowania zbiórki harcerskiej z kółkiem różańcowym. Szedłem na bal, a tu masz babo placek – etiudy rewolucyjne, wzniosłe przemówienia, których nota bene nie było słychać i pretensjonalne wręczanie kombatanckich dyplomów dysydentom walki z Trzecią RP, którzy ich nie odebrali bo się właśnie gdzieś zawieruszyli. O całowaniu szabel nie będę wspominał.
 
I byłaby gigantyczna wtopa, gdyby nie genialny występ węgierskiego czarnoksiężnika od czardasza – światowej sławy „diabelskiego skrzypka” Roby Lakatosa wraz z zespołem, który miał wspaniałomyślny kaprys wystąpić za darmo na tym charytatywnym balu, porywając przez chwilę balowników do zabawy.   
No cóż, to, że się potrafi organizować, co trzeba uczciwie przyznać wspaniale, marsze protestacyjne nie oznacza wcale, że się z równym powodzeniem potrafi wydawać bale.
 
Reasumując. Na krakowskim „Balu Niepokornych” byłem, za swoje wypiłem, a jak do domu wróciłem, paciorek zmówiłem i Bozię żarliwie prosiłem by mi pozwoliła  zapomnieć, że tam byłem.
 
Ale nie to jest głównym tematem tej notki.
 
Moja córka jedynaczka była nad wyraz niesfornym dzieckiem. Pamiętam jak kiedyś kolega się przebrał za Świętego Mikołaja i zapytał moją ukochaną Julę, czy jest grzeczna w przedszkolu, a ona odpowiedziała szczerze w krakowskim dialekcie: „Julcia jest grzeczna w przedszkolu, ino, że nie bardzo”. 
 
Wróćmy teraz do „Balu Niepokornych”.
 
Imprezę ogłoszono z miesięcznym wyprzedzeniem. Krakowskie środowisko prawicowe zapiało  z zachwytu, że to świetny pomysł, bo trzeba w końcu pokazać, iż prawica też się umie bawić. Oczywiście wszyscy jak jeden mąż zadeklarowali obecność na balu.  
 
Ale, im bliżej było do „niepokornej” zabawy tym dobitniej poczęli sobie uświadamiać, że pokazanie się na tej fecie będzie równoznaczne z określeniem się po prawej stronie sceny politycznej, czyli w kontrze do salonu, który pod Wawelem dzieli konfitury.
 
I raptem przypomnieli sobie, że od czasów Franciszka Józefa w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie panuje kumoterski układ działający na zasadzie: - ty pochwalisz bądź obgadasz kogo trzeba, przedstawisz odpowiednio sprawę na senacie bądź radzie wydziału, zaopiniujesz jak należy wniosek, zagrasz lub zaśpiewasz komu trzeba, a w rewanżu my się postaramy o ciepłą posadkę w jakiejś spółce, awans na uczelni, w prokuraturze, sądzie lub redakcji, a jak będzie trzeba załatwimy lukratywny grant, przetarg bądź zlecenie i tak ustawimy jurorów żebyś dostał jakąś statuetkę, nagrał płytę, wydał książkę i tak dalej.
 
W efekcie, tuż przed balem, walecznych podwawelskich „dysydentów” dopadła pandemia grypy i przytrafiły im się nagłe wyjazdy służbowe, pogrzeby i inne nieszczęścia. I co tu dużo gadać, na krakowskim „Balu Niepokornych” naliczyłem zaledwie kilka osób z Krakowa, a gros odważnych balowników stanowili przyjezdni.  
 
No cóż. Zawsze mówiłem, że Kraków to piękne miasto, lecz bojący się własnego cienia ludzie, którzy się w żadnej sprawie nie narażą. Wystarczyło, że różowy salon pogroził paluszkiem poprawności politycznej, zmowy milczenia i salonowego ostracyzmu by waleczni w gębie „niepokorni spod Wawelu” położyli po sobie uszy by w dniu balu zaszyć się w domowych pieleszach i przy zaciągniętych storach kombinować skrycie jakby sobie przypisać cnoty tych, którzy się na balu pojawili.
 
No cóż, nie na darmo powstały słowa mądrej ludowej piosenki:
 
Krakowiaczek jeden
miał koników siedem,
pojechał na wojnę,
został mu się jeden.
 
Siedem lat wojował,
szabli nie wyjmował,
szabla zardzewiała,
wojny nie widziała
 
I tylko mi żal tych wspaniałych młodych krakowianek i krakusów, woluntariuszy, którzy się nie bawili, bo za darmo pracowali przy obsłudze balu. Muszę też wspomnieć, że na balu był Jerzy Jachowicz siedzący skromnie jak myszka w kąciku, poza blaskiem reflektorów.
 
I nie mogę się opędzić od wspomnienia, jak w stanie wojennym moja Ala Matris Akademia Górniczo Hutnicza ogłosiła strajk czynny. Za strajkiem głosowali wszyscy, czyli kilka tysięcy osób, a na zbiórkę przyszły nas dwie setki z niewielkim okładem. Reszcie rozchorowały się dzieci, pomarły teściowe i złapał ich atak woreczka.
 
A później, życie pokazało, co się stało z etosem, o który walczyliśmy ryzykując życiem. Bo wtedy, kiedy jedni się bili z ZOMO pod Arką w Nowej Hucie, nowe pryncypia tworzyli na sępa cwani dekownicy, których na strajku nie było, bo zrobili w gacie.
 
A ja wciąż mam w uszach strzępy ułańskiej piosenki, którą jak byłem mały, mama z tatą śpiewali podgrywając sobie na naszym Steinwayu:
 
Więc pijmy zdrowie szwoleżerowie
Niech troski zginą w rozbitym szkle
Gdy nas nie będzie, nikt się nie dowie
Czy dobrze było nam, czy źle…
 
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
 
Post Scriptum
Nie napisałbym tej notki, gdyby nie to, że dokładnie przed miesiącem przestrzegałem - patrz:
Więcej luzu! Jezus Maryja! Więcej luzu!
 
 
Patrz również:
Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego
Nowoczesny patriotyzm Jarosława Kaczyńskiego
 
 
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości