Raport Anodiny głosił, iż znaleziono niezbite dowody, że w czasie lądowania w Smoleńsku, generał Błasik był obecny w kabinie pilotów, a w jego krwi stwierdzono alkohol. Słowem w świat poszła kompromitująca nas wiadomość, że pijany polski generał wtargnął do kokpitu rządowego samolotu i de facto zabił Prezydenta Rzeczypospolitej wraz z 95 osobową generalicją.
Państwo polskie zostało w opinii światowej zdegradowane i upokorzone.
Jak wszyscy pamiętamy, Premier Tusk i jego ministrowie przyjęli tę interpretację z podwiniętym ogonem i położonymi po sobie uszami. A zaufane media mainstreamowe dosłownie stawały na głowie by uwiarygodnić raport pani Tatiany. Nikt ze strony rządu nie powiedział słowa w obronie polskiego generała. A „elity” salonu III RP zarykiwały się od śmiechu przy kawiarnianych stolikach wałkując do znudzenia obsceniczny kawał o zimnym Lechu.
Potem Premier Tusk przekładał w nieskończoność ogłoszenie raportu Millera. Aż przyciśnięty do ściany przez opinię publiczną minister ogłosił swój raport potwierdzający jednoznacznie zarzut Anodiny, że generał Błasik faktycznie był w kokpicie w czasie lądowania. Były nawet pokrętne sugestie, iż zasiadł za sterami samolotu. Nie mówię już o bezzasadnych insynuacjach, że to Lech Kaczyński zmusił generała do tego szalonego czynu. A obydwaj Klichowie podbijali bębenek.
Świat się znowu upewnił w przekonaniu o nieodpowiedzialności polskich oficerów i samego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W międzyczasie z raportu MAK zniknął zapis a zawartości alkoholu we krwi generała, ale informację tę sprytnie wyciszono.
Parę dni temu rozeszła się sensacyjna wiadomość, że w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie wydano bezsprzeczną ekspertyzę, że nie ma żadnych dowodów, iż generał Błasik był obecny w kokpicie w czasie lądowania. Zapowiedziano konferencję prasową w Prokuraturze Generalnej po powrocie prokuratora Seremeta z „konferencji” w Moskwie.
W mediach, a także w Internecie, rozpoczęto wyprzedzające przygotowanie artyleryjskie mające osłabić siłę rażenia kompromitującej rząd Tuska sensacyjnej ekspertyzy.
W blogosferze pociskiem najcięższego kalibru była zamieszczona na Niezależnym Forum Publicystów Salon24 wyjątkowo niesmaczna notka o prowokacyjnym tytule: „Tonący Błasika się chwyta”, autorstwa ulubienicy salonu III RP niejakiej Renaty Rudeckiej – Kalinowskiej (blog podpisywany imieniem i nazwiskiem). Lekturę tego tekstu polecam jednak wyłącznie osobom o wyjątkowo silnych nerwach, bo scyzoryk się w kieszeni otwiera.
Dzisiaj Prokuratura Generalna ogłosiła oficjalnie, że nie ma żadnych dowodów na obecność generała Błasika w kokpicie nieszczęsnego Tupolewa. Słowem został obalony koronny dowód, na którym oparto werdykt rosyjsko – polskiego śledztwa.
I co? I nic. Z nikąd nie padło słowo przepraszam. A Premier jak zwykle uciekł.
W świetle powyższych faktów oceńcie Państwo sami, kto nami rządzi przez piąty rok z rzędu.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również: