echo24 echo24
2536
BLOG

„Omamieni”. Dedykowane aspirantom do „elit” Trzeciej RP

echo24 echo24 KOD Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

Właśnie na naszych oczach odbywa się spektakularny spektakl samounicestwienia trzech tenorów opozycji, a życie okazało się bezwzględnym egzekutorem dla nieodpowiedzialnego kochasia Petru, odrzyskóra Kijowskiego i przegranego Schetyny, który mizdrząc się głupawo do kamer stał się Fernandelem polskiej sceny politycznej.

I samorzutnie nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że tylu ludzi poszło za tymi politycznymi chudopachołkami? Czy ci ludzie nie widzieli wcześniej głupawości swych idoli? Ich zakłamania? Krętactwa? Szachrajstwa? Miałkości ideowej? Bezpardonowej hipokryzji??? 

Otóż nie tyle nie widzieli, co nie chcieli widzieć, gdyż bali się zdemaskowania pewnej genealogicznej prawdy, co jeszcze w mrokach komuny wyśpiewał w genialnej w swej prostocie piosence kultowy profesor mniemanologii stosowanej śp. Jan Tadeusz Stanisławski – vide:

https://www.youtube.com/watch?v=OngKknBLydc

Wszakże mając na uwadze, iż młode pokolenie Polaków z przyczyn przez siebie niezawinionych ma poważne braki historyczne, postaram się teraz wytłumaczyć w skrócie, jak to było od początku. Pisałem już o tym wcześniej, lecz wtedy wyśmiewano mnie, że jestem zaściankowym oszołomem nierozumiejącym dobrodziejstwa, jakie niesie dla Polski Platforma Obywatelska.

Otóż historycznie rzecz biorąc wydaje mi się, że przyczyną tego, co pan profesor Stanisławski wyraził w swej krótkiej piosence był perfidny zabieg socjotechniczny dokonany przez komunistów na wpółmartwym po II Wojnie Światowej społeczeństwie polskim polegający na utwierdzeniu ludzi w poczuciu społecznego awansu. Już tłumaczę, o co chodzi.

Otóż w latach stalinowskich komuniści przeflancowali do miast z zacofanej i zabiedzonej prowincji (piszę prowincji, a nie ze wsi, by dumnych polskich chłopów nie obrazić) rzesze zdegenerowanych wojną osobników bez tożsamości i charakteru. W miastach posłano ich do szkół przyzakładowych, gdzie im ułatwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. Jednocześnie komunistyczna propaganda tłukła im do głów, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej, co się w ich świadomości zakodowało na trwałe w formie ślepej wdzięczności dla komuny. To ci właśnie ludzie stanowili służący wiernie stalinowskiemu reżimowi pierwszy rzut zasilający szeregi PZPR, milicji i urzędu bezpieczeństwa.

W następnym pokoleniu ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę inteligencji różniącej się jednak od inteligencji przedwojennej tym, że ludzie ci nie wynieśli z domu praktycznie żadnych zasad i wartości. Nie mieli też świadomości, iż są genetycznie skażeni piętnem służalczej wdzięczności dla komunistów, którzy umożliwili ich ojcom społeczny awans. To ci właśnie ludzie poparli, a jeszcze żyjący nadal popierają wprowadzenie stanu wojennego traktując generała Wojciecha Jaruzelskiego, jako męża stanu, a dzisiaj, już jako dziadkowie uczestniczą zapalczywie w protestach KOD-u przerażeni, że nowa władza chce im odebrać Polskę, na którą mają wyłączność.  

Po upadku komuny wydawało się, że nastąpi sanacja polskich elit, lecz niestety proces ten skutecznie storpedowali zbałamuceni przez Gazetę Wyborczą wnukowie tych, których w latach powojennych przesiedlono do miast. W tym przypadku, ten genetycznie służalczy, tym razem wobec post-komuny, materiał ludzki został podpuszczony przez doktrynerów Trzeciej RP, a mechanizm tej podpuchy był identyczny jak w okresie powojennym i polegał na utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu, ale tym razem wmówiono im sprytnie, że stanowią „elitę” III RP. To oni właśnie bojąc się panicznie utraty swej „ekskluzywności”, a nie rzekomego zagrożenie demokracji stanowią główną masę uczestniczącą w  protestach KOD-u wspomaganych przez Nowoczesną i Platformę obywatelską.

Dziennikarze Gazety Wyborczej doskonale znali odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia inteligenta nowej generacji w przekonaniu o przynależności do elity. Wiedzieli, że jak takiemu delikwentowi powiedzieć, iż przynależy do crême de la crême III RP, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego przywileju bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi i zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział o jego rzeczywistym rodowodzie. Tu moim zdaniem leżała tajemnica irracjonalnie wysokich notowań Platformy Obywatelskiej popieranej przez osiem lat przez takich właśnie „wybrańców”. Popieranej bezkrytycznie w obawie, że ewentualny upadek tej partii grozi weryfikacją elit, czego jest w stanie dokonać Jarosław Kaczyński. I to właśnie ten strach wzbudza w nich iście wynaturzoną nienawiść do prawicy i wyciąga ich na polskie ulice. To ich reprezentanci okupują obecnie salę obrad Sejmu utrudniając nowej władzy efektywne rządzenie państwem.

Tu jednak chciałbym zaznaczyć, że tych ludzi nie należy, broń Boże, społecznie dyskryminować, gdyż było nie było jest to inteligencja. Trzeba im natomiast uświadomić, na jaką ściemę zostali nabrani przez post-komunistów, którym udało się ich omamić obcymi polskiej duszy toksycznymi sloganami, że patriotyzm to obciach, a lewactwo to cnota; historia Polski to nikomu do niczego nie potrzebny zbytek; duma narodowa to antysemityzm; wielowiekowe dziedzictwo kulturowe o korzeniach chrześcijańsko narodowych to ksenofobia; honor to niedzisiejszy przeżytek; moralność to frajerstwo nieudaczników; wierni polskiego Kościoła to niespotykany już na Zachodzie ciemnogród; rodzina to przestarzały anachronizm; przestrzeganie norm etycznych to atak na wolności demokratyczne; kombinowanie to najlepszy sposób na życie…, i tak dalej.

Ale życie pokazało, iż nie da się zabić naszej polskiej duszy i jesienią 2015 w wyniku demokratycznych wyborów Polacy instynktownie powierzyli władzę partii hołdującej rdzennie polskim wartościom, a wymienione wyżej hasła okazały się…, - sami sobie Państwo odpowiedzcie.

I zaczął się histeryczny taniec pawi Trzeciej Rzeczpospolitej, a dokładniej atak szału i histerii nieumiejących przegrać sierot po ideologii Sartre’a, - jak pisał Waldemar Łysiak w książce pt. RZECZPOSPOLITA KŁAMCÓW. SALON” - wpajanej Polakom przez harcerza od darmowej zupy Kuronia, genseka honorowego Geremka, katolika postępowego Mazowieckiego i świętego guru Michnika, który aspirantom do krajowych elit przez ćwierć wieku zdawał się zegarmistrzem światła purpurowym, a przy okazji zabełtał im kompletnie błękit w głowach, jak w tej legendarnej piosence - vide:

https://www.youtube.com/watch?v=obvizJRnezA

Więc myślę, że uczciwe media, publicyści, pisarze, a także blogerzy powinni teraz wytłumaczyć sympatykom Kijowskiego, Petru i Schetyny, że choć bezsprzecznie są inteligencją, to jednak inteligencją szeregową, której daleko jeszcze do elit. Trzeba tych nabitych w butelkę szeregowców przekonać, że odstąpienie od nieuprawnionego statusu przynależności do grupy „lepszych” od „gorszych” to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tym pogodzą staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą już musieli brnąć w zaparte broniąc na mrozie pod Sejmem tego, czego nie da się obronić. No i co najważniejsze, będzie im się łatwiej porozumieć z resztą społeczeństwa, że staną się znów częścią narodowej wspólnoty.

Ale warunkiem sine qua non, żeby ci, którzy utracili władzę dali się przekonać do powyższych racjach jest, by aktualnie rządząca partia dała konkretny i wiarogodny sygnał, że owych Polaków zbajerowanych przez post-komunistów i zdegradowanych do rangi szeregowca przez wynik wyborów 2015 przyjmie do narodowej wspólnoty na równych warunkach i nie będzie próbowała się odgrywać i wyłącznie dla siebie Polski zawłaszczyć, Że rozumie, iż nie da się sprawnie rządzić, gdy jedna połowa drugiej sypie piasek w szprychy. Że w takich warunkach nie jest możliwe wyjście Polski na prostą.

Może to właśnie tędy wiedzie droga, jeśli nie do pojednania, co jest teraz raczej niemożliwe z powodu historycznych zaszłości, to przynajmniej do wzajemnego porozumienia się Polaków w imię stanu wyższej konieczności, dla wspólnego dobra.

Bo, jak się Polacy ze sobą nie dogadają to, jak uczy historia…, - sami sobie Państwo dopowiedzcie.   

Krzysztof Pasierbiewicz (Akademicki Klub Obywatelski (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie)


 


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka