echo24 echo24
1325
BLOG

Kogo Jarosław Marek Rymkiewicz winien teraz ugryźć w d…?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 81

W roku 2007 poeta Jarosław Marek Rymkiewicz powiedział w jednym z wywiadów, cytuję fragmenty:

Przypomnijmy sobie, jak to było w stanie wojennym i po stanie wojennym - Polska zapadła wtedy w głęboki sen. To było nawet coś więcej niż sen - rodzaj jakiegoś półomdlenia, półśmierci. Historia Polski stanęła wtedy w miejscu, co oczywiście było na rękę i tutejszym kolaborantom, i ich rosyjskim mocodawcom. To trwało do roku 1989 i wtedy Polska trochę się poruszyła, ale tylko na chwilę. Jeszcze nie całkiem obudziła się z tego swojego strasznego wojennego snu i półśpiąca, półżywa, dotrwała do pierwszych lat obecnego wieku. Historia Polski w latach dziewięćdziesiątych dałaby się porównać do rzeki, która, owszem, gdzieś płynie, ale powoli, niechętnie, a jej meandryczny nurt wciąż tworzy jakieś zatoki, rozlewiska, martwe wody - i nie może popłynąć do przodu, nie może, wśród rozlewisk, znaleźć swojej drogi, doliny, którą popłynie w przyszłość. Jarosław Kaczyński obudził Polskę i pchnął ją do przodu. Zrobił coś takiego, że Polska wstała na nogi i poszła naprzód. Przychodzi mi do głowy jeszcze takie porównanie. Polska to był taki wielki ospały żubr śpiący pod drzewem w Puszczy Białowieskiej (…) Otóż ten wielki białowieski żubr spał sobie słodko (lub spał dręczony okropnymi snami) gdzieś na polanie w głębi puszczy i sen jego, podobny śmierci, mógłby trwać jeszcze wiele lat - gdyby Jarosław Kaczyński nagle nie ugryzł go w dupę. Żubr, ugryziony przez pana premiera, podniósł głowę, potrząsnął rogami, ryknął i popędził. Dokąd, tego nikt nie wie. Ale galopuje, pędzi ku swoim nieznanym, dzikim przeznaczeniom. Polska poruszyła się, została poruszona - jest coraz inna i będzie jeszcze inna. To już nie jest sen pod lipą, to już nie jest podobny śmierci sen stanu wojennego, to już nie jest omdlenie lat dziewięćdziesiątych. Właśnie dlatego wszystko, co zrobił i co robi Jarosław Kaczyński, jest dobre. Ugryzł żubra w dupę i to czyni go postacią historyczną”, koniec cytatu.

Rymkiewiczem nigdy nie będę, ale jestem geologiem, więc ośmielę się pociągnąć tę poetycko-przyrodniczą wizję naszego współczesnego wieszcza.

Po roku 1989, kiedy to bezsprzecznie dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu nasza polska rzeka przerwała zaporę ludzkiej bezwolności i braku nadziei na przyszłość, - jej nurt znów nabrał na chwilę siły i wartkości, ale zaraz potem na jej drodze wypiętrzyły się góry zła dziejącego się pod rządami Tuska i choć kraj po wierzchu wypiękniał, coś się stało złego z naszą polską duszą, a nad krainą nadwiślańską zawisła złowróżbna groźba, że Polska z tej ciężkiej choroby już się nie podniesie. A jeszcze do tego dobiła nas tragedia smoleńska. Polska zaczęła krwawić. Miliony rodaków poczuły się we własnej ojczyźnie, jak pierwsi chrześcijanie pośród pogan, a wyniszczająca kraj wojna polsko polska zdawała się nie mieć końca. Trwała polska pieta i na naszych oczach umierało zdawało się niezniszczalne dziedzictwo tysiącletniej Rzeczpospolitej, zaś nasza polska rzeka znów zwolniła bieg tworząc gargantuiczne rozlewisko bezsiły w walce z cynicznym bestialstwem władzy obcej polskiej tradycji chrześcijańsko narodowej.

Na szczęście pycha i buta Platformy zainicjowały, choć trwającą aż osiem lat to jednak cierpliwie postępującą erozję wspomnianych gór zła, aż jesienią roku 2015 Polacy przejrzeli na oczy i spiętrzone wody ludzkiej krzywdy przerwały tamę tłamszonej wolności i, co tu dużo mówić trochę psim swędem partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła władzę z przewagą sejmową i swoim Prezydentem.

I choć zdawało się, że nasza polska rzeka popłynie nareszcie w dobrą stronę i bez przeszkód, to niestety jej koryto poczęło zarastać starymi, spróchniałymi drzewami, których nie chciał, a może nie mógł wykarczować Jarosław Kaczyński, zaś te coraz ciaśniej go obrastające starodrzewy o anachronicznej mentalności skutecznie przesłoniły panu Prezesowi możliwość postrzegania prawdziwej rzeczywistości. I odnoszę wrażenie, że znów nasza polska rzeka nie bardzo wie, dokąd płynąć, a jej doliny zaczynają się płozić gnijącymi szuwarami, coraz mocniej czuć zapach bagiennej siary, a wokół ścielą się toksyczne mgły arogancji nowej władzy.

Więc myślę, że nadeszła już pora by tym razem Jarosław Marek Rymkiewicz ugryzł żubra w dupę, acz w dzisiejszej rzeczywistości owym żubrem winien być Jarosław Kaczyński. A to, dlatego, by do żywego dotknięty Prezes przedarł się nareszcie przez gąszcz dworzan przesłaniających mu ogląd tego, co się rzeczywiście dzieje w dolinach rzeki, której na imię Polska.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Ta notka jest kontynuacją mojej poprzedniej notki, w której zadałem pytanie, czy na obecną chwilę Kornel Morawiecki nie jest przypadkiem celniejszym wizjonerem niż Jarosław Kaczyński” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/733308,czy-k-morawiecki-to-wiekszy-wizjoner-niz-j-kaczynski

Post Post Scriptum
A teraz konkretnie.
To nie PIS wygrał wybory, tylko PIS-owi je wygrały Platforma i SLD, tym co wyprawiali - i ludzie się w końcu się wkurzyli.
Andrzej Duda i Beata Szydło faktycznie ciężko pracowali, ale pracy tych maluczkich jakoś nie widać.
PIS ostatnio zrobił dwa niewybaczalne błędy polityczne, które będą go drogo kosztować.
1. Dopuścił możliwość karania kobiet więzieniem za aborcję
2. Zarządził ekshumację wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej - niezależnie od stanowiska rodzin.
Tylko te dwie decyzje mogą skutkować nawet wcześniejszymi wyborami.
I dlatego napisałem tę diagnozę.
A jeśli PIS te zagrożenia bagatelizuje to znaczy, że stracił zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości.
I zaręczam, że na Polsce zależy mi tak samo, jak PIS-owi.
Stąd ta moja notka
 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka