echo24 echo24
1465
BLOG

Na wszelki wypadek krótko przy skórze się strzygę

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 81

Pytacie Państwo, dlaczego?

Zacznę tedy od przypomnienia mojego eseju pt. „Naród obłąkany” opublikowanego w lutym 2014 i opartego na przysięgam prawdziwym zdarzeniu.

Otóż wpadłem wtenczas do kultowego baru kawowego „RIO” w Królewskim Mieście Krakowie, gdzie codziennie o tej samej porze zbiera się ta sama od lat „podwawelska śmietanka”, aktualnie w wieku, by się nie narazić paniom powiem „pięćdziesiąt plus”.

Kawę pija się tam przy barowych kontuarach z wysokimi stołkami, na których nie sposób usiedzieć, więc wszyscy na stojąco rozmawiają.

Niegdyś, starzy bywalcy baru kawowego RIO pili kawę razem, jak w rodzinie. Jednakże odkąd nas nawiedziła niszcząca wszystko, co dobre dla Rzeczpospolitej pandemia "wojny polsko polskiej", która  zniweczyła tę harmonię, towarzystwo podzieliło się na frakcje: „platformerską”, „eseldowsko-ubecką” i „pisowsko-narodową”, które obecnie piją kawę przy oddzielnych ladach.    

Jak zwykle o 13-tej zaczęli się schodzić odwieczni bywalcy, a obok mnie przystanął pewien krakowski artysta, z którym pogadałem chwilę.

Kątem oka spostrzegłem, że przy ladzie pisowsko-narodowej w charakterystycznych pilotkach bojowych rozkładają się dwie moje wieloletnie Przyjaciółki - nad wyraz zapalczywe, bogoojczyźniane bojowniczki walecznych szwadronów Ojca Dyrektora. Pokiwałem im radośnie, bo je znam od dziecka i krzyknąłem przez ramię, że zaraz do nich podchodzę.

W międzyczasie zostały obsadzone lady platformersko-eseldowsko-ubeckie, gdzie w towarzystwie kilku wyfiokowanych w drogie ciuchy i szpanujących najnowszymi zdobyczami chirurgii plastycznej pań doktorowych, mecenasowych, dyrygentowych, biznesmanowych i innych owych, zoczyłem mojego kumpla z liceum, szanowanego lekarza, któremu również pokiwałem przyjaźnie.

Artysta się gdzieś śpieszył, więc podszedłem do moich przyjaciółek z opcji pisowsko-narodowej. Zmroziły mnie jednak ich lodowato wzgardliwe spojrzenia, a gdy zapytałem, co się stało, po chwili źle wróżącej ciszy jedna z nich spurpurowiała jak indor i prychnęła z furią: Człowieku! Jak ty, chłopak z dobrego domu, szanowany naukowiec, możesz pić kawę razem z tym wrednym peowcem, pożal się Boże artystą, który dałby się porąbać za Tuska!!! A druga mnie ofuknęła, że mój ojciec akowiec z pewnością teraz się przewraca w grobie. Wyczułem, że nie żartują, gdyż powiewał od nich wicherek, że tak powiem pogardliwie nienawistny. Wykręciłem się tedy, że muszę przestawić samochód, bo mi wlepią mandat.

Kiedy wyszedłem z kawiarni dobiegło mnie wołanie kolegi lekarza, a gdy się wreszcie dotoczył, zadyszany, z rozzłoszczoną miną walnął z grubej rury: Krzysiek! Miałem cię za inteligentnego faceta! Z kim ty się człowieku zadajesz! Przecież te babska to niebezpiecznie nawiedzone pisówy, które za Kaczora utopiłyby cię w łyżce wody! Czy ty chłopie nie rozumiesz, że jak oni wrócą do władzy to mamy wszyscy do imentu przerąbane?! Wstydź się stary! Ty! Pracownik naukowy gadasz z radiomaryjnymi babonami! Nie dał mi dojść do słowa, aż mu żyły wylazły na skroniach. I znowu wyczułem, że kolega nie żartuje, więc się wykręciłem umówionym spotkaniem.

Kiedy szczęśliwy, że mi się udało uwolnić od zakręconego oszołoma znikałem za rogiem, zaszedł mnie od tyłu były ubek, który też pił kawę w RIO, niegdyś bramkarz z krakowskich Jaszczurów, który w czasie komuny handlował dolarami i donosił na kolegów, a obecnie jest prezesem jakiejś ważnej spółki. Zasapany i wyraźnie rozjuszony wygarnął mi na odlew: Myślałem że pan jesteś uczonym człowiekiem. Czy się panu za przeproszeniem w głowie popieprzyło?! Widziałem, z kim żeś pan rozmawiał! Czy pan nie rozumie, że z tą pisowsko-peowską bandą nie wolno się zadawać, bo to same mendy i złodzieje! Aż go zadławiło ze wzburzenia. Więc się znów wykręciłem, tym razem umówionym obiadem.

Po powrocie do domu też nie było lekko. Bo po południu zadzwoniła jedna ze spotkanych w RIO Przyjaciółek i przez dobre pół godziny mnie beształa, jak ja mogłem rozmawiać z tymi bandziorami Tuska, którzy nam zabili prezydenta pod Smoleńskiem. A wieczorem dobił mnie telefon kolegi lekarza, który prawie godzinę nawijał, że krakowskie elity się za mnie wstydzą, bo wszyscy widzieli  jak stałem w RIO z tymi parszywymi pisiorami, którzy tylko patrzą żeby przejąć władzę. Długo nie mogłem usnąć ogarnięty lękiem, że zaraz zadzwoni ubek. A w nocy mi się śniło, że mnie linczowali na zmianę, platformersi z pisiorami.

Tyle przypomnienia.

Już wtedy pisałem, że politycy doprowadzili naród do choroby umysłowej zamieniwszy Polskę w jeden wielki dom wariatów, od lewa, przez środek, do prawa, zaś Polska weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści wszystkich do wszystkich, za czym jest już tylko czarna dziura.

Od tamtego czasu minęły dwa lata ze sporym okładem i w międzyczasie zmieniła się władza.

I co?

Otóż czas pokazał, że za czarną dziurą jest jeszcze coś znacznie bardziej katastrofalnego, czyli niepohamowana i niewytłumaczalna naukowo agresja niepotrafiącej przegrać „opozycji totalnej” skierowana przeciw praktycznie każdemu ruchowi nowej władzy desperacko się broniącej przed dywanowymi nalotami gangsterskich „dysydentów” ze stajni Petru i Schetyny działających rączka w rączkę z Trybunałem Konstytucyjnym i międzynarodową mafią opiniotwórczych instytucji prawnych z Komisją Wenecką na czele.

Stali bywalcy mojego blogu wiedzą, że ostatnio konsekwentnie i bez ogródek demaskowałem haniebne działania delikatnie mówiąc nielojalnych wobec polskiej racji stanu Platformy i Nowoczesnej, za co musiałem się użerać z całymi tabunami funkcyjno-dyżurnych trolli i hejterów.

Ale, jako sumienny bloger krytykowałem również, co prawda zawsze konstruktywnie, przywary formacji Jarosława Kaczyńskiego, czego niestety nie umieli zrozumieć nieprzyjmujący najmniejszej nawet krytyki pod adresem partii pana Prezesa „ortodoksyjni pisowcy” wylewając mi na głowę hektolitry pomyj.

I co?

W efekcie podpadłem jednym i drugim, a wczoraj w opisanym wyżej barze kawowym RIO mój serdeczny kumpel powiedział mi bynajmniej nie żartując, cytuję:

Krzysiek! Wiem, że chcesz dobrze dla Polski, ale jedziesz ostatnio zbyt ostro po bandzie nikogo nie oszczędzając! Więc ci dobrze radzę wyluzuj trochę na tym swoim blogu, bo tylko patrzeć, jak cię wciągną do bramy i łeb ci ostrzygą, jak nie jedni, to drudzy!”.

No cóż! Jak widać nie jest dziś lekko niełaszącym się do nikogo blogerom starającym się pisać rzetelnie, obiektywnie, uczciwie i szczerze.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Gdyby mnie ktoś spytał, to tak bym siebie, jako blogera określił:

Krzysztof Pasierbiewicz. Człowiek wolny i programowo bezpartyjny. Wbrew anonimowej formule panującej w blogosferze, podpisujący swoje teksty własnym imieniem i nazwiskiem niepoprawny politycznie bloger kontr-lewacki, określający się tak, gdyż uważa, że wyświechtane pojęcie „prawicowy” już dawno utraciło tożsamość. Mimo zachęty ze strony prezesa PIS nie chciał wejść do polityki, gdyż uważał, iż jest do tej roli zbyt prostolinijny, zaś niepodporządkowaną nikomu działalnością publicystyczną na blogu zrobi dla Polski więcej, niż jałowym przesiadywaniem w ławach sejmowych. Bezwzględniekrytyczny wobec jego zdaniem sprzecznej z polską racją stanu działalności Donalda Tuska i jego Platformy, a więc siłą rzeczy sympatyzujący z partią Prawo i Sprawiedliwość. Acz równocześnie - za uparte (czemu?) trzymanie u steru nieczujących bluesa przedpotopowych „ortodoksów” hamulcowych – śmiało, ale zawsze konstruktywnie „dosalający” także partii Jarosława Kaczyńskiego, którego jednakowoż uważa za urodzonego do roli przywódczej i bezsprzecznie najwybitniejszego polskiego polityka od czasu przewodzenia polskiemu narodowi przez Józefa Piłsudskiego.  

Post Post Scriptum

Część komentatorów błędnie odebrała moją notke, jako uskarżanie się. Otóż ja bynajmniej nie biadolę, tylko zamierzałem na konkretnym przykładzie pokazać, że pisząc rzetelnie i uczciwie bloger musi się wszystkim narazić. I myślę, że dlatego właśnie jest tak mało odważnie i obiektywnie piszących blogerów.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka