echo24 echo24
5224
BLOG

Kto i kiedy „dorżnie watahy” Petru i Schetyny?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 263

Urodziłem się pod sam koniec wojny. I tak sobie myślę, że odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska jest źle rządzona, a władza nastawiona wyłącznie na łupienie obywateli.
 
Pierwszym premierem, jakiego pamiętam był Bolesław Bierut, czyli powołana na to stanowisko przez zimnokrwistego ludobójcę Józefa Stalina łachudra nie warta dłuższego komentarza.
 
Po nim tekę premiera przejął Józef Cyrankiewicz, kolejny namiestnik rządu sowieckiego, wykształcony cynik i despota trzymający Polaków za twarz i straszący ludzi, że im odrąbie ręce, jak się sprzeniewierzą władzy. W tej mokrej robocie wspierali go zwyrodnialcy z Urzędu Bezpieczeństwa, co warto przypomnieć, zarządzanego przez antypolsko nastawionych oficerów pochodzenia żydowskiego. Jednocześnie Cyrankiewicz sumiennie pilnował, żeby w Moskwie szkolono zastępy represyjnej kadry urzędniczej oraz tajne służby, które miały za zadanie zrobić z Polski państwo słabe i podległe władzom Związku Radzieckiego.  
 
Następnie rządy objął typ spod ciemnej gwiazdy, niejaki Piotr Jaroszewicz, oddany przyjaciel Breżniewa i „gospodarz”, który jedno, co potrafił dobrze robić to podnosić ceny i tłumić brutalnie protesty umęczonych ludzi.
 
Aż spadło na Polskę kolejne nieszczęście, gdy premierem został szkolony na Kremlu aparatczyk Wojciech Jaruzelski, ślepo oddany Związkowi Radzieckiemu oprawca, który, kiedy „Solidarność” zagroziła komunistom wydał narodowi wojnę łamiąc kręgosłupy przyzwoitym i oddanym Polsce ludziom. Nie omieszkał też wysłać na szkolenie u wielkiego brata dysydenckich „elit”, które zdradziły Polskę przy okrągłym stole.
 
Ten haniebny proces kontynuował nasz kolejny premier, zawodowy politruk Mieczysław Rakowski, po którym przejął schedę szef tajnych służb i bezwzględny egzekutor Czesław Kiszczak, znany z tego, że wydał rozkaz by strzelać do górników na „Wujku”.
 
Aż się naród zbuntował i po wyborach w roku 1989 wydawało się przez moment, że w Polsce skończył się bezpowrotnie komunizm.
 
Niestety, dający nadzieję na lepsze jutro entuzjazm milionów Polaków, którzy uwierzyli, że nareszcie Polską będą rządzić mądrzy i uczciwi ludzie, zmarnował z premedytacją nasz kolejny premier, niejaki Tadeusz Mazowiecki, dwulicowy katolik postępowy, który zdradził „Solidarność” dogadując się z Kiszczakiem przy okrągłym stole, pod okiem zapatrzonego na wschód Adama Michnika. Ten na wskroś obłudny premier blokując dekomunizację słynną grubą kreską postawił postkomunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego, dając przyzwolenie by ćwiczona w Moskwie post-komusza sitwa szabrowała bezkarnie nasz majątek narodowy.
 
Jak już post-komuna miała posprzątane uchwyciwszy strategicznie kluczowe stanowiska w państwie, premierem został „nowofalowy biznesman” Jan Krzysztof Bielecki głównie po to, żeby utorować drogę następnemu premierowi Geremkowi, gensekowi honorowemu wychowanemu na naukach Sartre’a, którego zadaniem było przekonanie ludzi, że lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach. On też miał nakłonić ludzi, co mu się w dużej mierze niestety udało, że naszą stolicą winna być Bruksela, nie Warszawa, a liczą się tylko pieniądze. 
 
Gdy się jednak Polacy połapali, jak perfidnie zrobiono ich w konia wybrali premierem Jana Olszewskiego, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów człowieka przyzwoitego, mądrego i bez reszty oddanego Polsce, który jednak długo nie porządził, gdyż różowa mafia, pod osłoną nocy i nomen omen przy znaczącym udziale Donalda Tuska przeprowadziła skrytobójczy zamach stanu.
 
Potem rządzili na zmianę cyniczni beneficjenci okrągłego stołu: bogobojna marionetka Unii Demokratycznej, niejaka Hanna Suchocka, obrotowy sikawkowy Waldemar Pawlak, stary kumpel Ałganowa, niejaki Józef Oleksy i miłośnik białowieskich żubrów Włodzimierz Cimoszewicz, który rządził głównie po to, żeby utorować drogę do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, który miał umocnić i zabetonować rządy post-komuny. Jak już Cimoszewicz spełnił swe zadanie oddał władzę kolejnemu premierowi Jerzemu Buzkowi, gdyż wiedział, że gładko mówny profesor, jak to z profesorami bywa nie będzie przeszkadzał w szabrowaniu kraju.
 
Potem wzięli Polskę w swoje łapska Leszek Miller z Markiem Belką głównie po to by wyprzedać dokumentnie nasz majątek narodowy i dać zielone światło bezkarnym przekrętom na niespotykaną wcześniej skalę.
 
Wtedy Polacy znów się zbuntowali, i ku zaskoczeniu pewnych swego post-komuchów, wkurzony na serio naród wybrał na premiera nieposłusznego Moskwie z krwi i kości patriotę, prawicowca Jarosława Kaczyńskiego. Ten drugi po Janie Olszewskim nie lewacki premier, mimo niezaprzeczalnych sukcesów polityczno-gospodarczych nie był w stanie sprawnie rządzić pod dywanowymi nalotami mediów mainstreamowych, zmanipulowanych przez szkolone w Moskwie służby i ogłosił wcześniejsze wybory.
 
W efekcie, zbałamuceni przez Michnika i jego gazetę rodacy, którym pan redaktor zdołał sprytnie wmówić, że stanowią elitę III RP, a więc są obywatelami lepszej kategorii, co im odebrało zdolność obiektywnego postrzegania rzeczywistości, wybrali premierem złotoustego picusia glancusia, niejakiego Donalda Tuska, od dawna szykowanego przez post-komunistów na to stanowisko.   
 
Krasomówczy Donald miał być premierem silnym, słownym, pracowitym, konsekwentnym i oddanym interesom Polski. W efekcie nie spełnił praktycznie żadnej z obietnic wyborczych, a jak się zorientował, że ludzie się wyznali na Platformie uciekł do Brukseli, namazując na swą następczynię Ewę Kopacz, która ostatecznie Polskę pogrążyła, a jak powiedział minister Sienkiewicz, państwo polskie przestało działać”.
 
Na szczęście u schyłku życia, kiedy już myślałem, że Pan Bóg się od Polski na dobre odwrócił miłosierny Stwórca otworzył oczy Polakom, którzy wreszcie zrozumieli wagę słów pana młodego z Wesela:
 
Sen, muzyka, granie, bajka. [...]
spać, bo życie zbyt zawiłe,
trza by mieć ogromną siłę,
siłę jakąś tytaniczną,
żeby być czymś na tej wadze,
gdzie się wszystko niańczy w bladze –
Sen, muzyka, granie, bajka
To już tak po uszy sięga,
Los: fatyga, czas: mitręga…

 
i jesienią ubiegłego roku z modlitwą Konrada na ustach:
 
Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły
nad ziemią tą szczęśliwą.
Jest tyle sił w narodzie,
jest tyle mnogo ludzi,
niechże w nie duch twój wstąpi
i śpiące niech pobudzi…

 
zawierzyli rządowi, który postanowił odmienić Polskę na kształt niegdyś zacnej Rzeczpospolitej i Jej wielowiekowej tradycji narodowo chrześcijańskiej.
 
I tak, po raz pierwszy od czasu, kiedy nas zachodni alianci odsprzedali w Jałcie Stalinowi rząd polski postanowił dać coś ludziom, a nie tylko chapać i szarpać pod siebie. Mam na myśli finalizowany pomyślnie program „Rodzina 500 plus” w ramach, którego po raz pierwszy w powojennej historii Polski rządzący postanowili dać rodzinom wielodzietnym do ręki konkretne i wcale niemałe pieniądze.
 
Ale upadła władza bynajmniej nie zasypia gruszek w popiele i post-komunistyczne watahy wyrosłe z pnia UD – UW – PO – SLD – PSL przy wsparciu niecofających się przed żadną podłością watażków Petru i Schetyny rozpoczęły przypominającą plemienną „walkę o ogień” batalię przeciw nowemu rządowi. W Polsce rozległo się przypominające mowę ludzi pierwotnych wycie i skowyt beneficjentów okrągłego stołu przerażonych wizją bezpowrotnego końca łupienia przez nich Polski i dzielenia się konfiturami.
Te oszalałe z nienawiści do nowego rządu post-komusze „elity” wspomagane politycznie stronniczymi „orzeczeniami” Trybunału Konstytucyjnego od jakiegoś czasu pod pozorem obrony rzekomo zagrożonej demokracji wychodzą na polskie ulice de facto po to, by dowalić nowemu rządowi i docelowo go obalić.

Ale ostrzegam was – zwracam się do wywrotowców z KOD-u. Do tej pory Polacy przymykali oko na te wasze antyrządowe marsze traktując je, jako swoiście egzotyczną fanaberię. Ale pod koniec kwietnia w ramach programu „Rodzina 500 plus” ludzie dostaną do rąk konkretne pieniądze, co im w istotnym wymiarze poprawi standard życiowy i wtedy w ich umysłach nastąpi krytyczny zwrot, bo te wasze uliczne protesty zaczną traktować, jako walkę z rządem, który im pomógł udzielając konkretnej pomocy finansowej. A Polacy, którzy raz powąchali pieniędzy dających im nadzieję na godniejszą przyszłość za Boga sobie tych pieniędzy odebrać nie pozwolą.
 
I tu żarty się kończą. Bo dziesiątego kwietnia w Warszawie odbędzie się „MARSZ MILIONA”, w którym wezmą udział głównie ci, którym ulżył finansowo rząd Prawa i Sprawiedliwości, zaś celem tego marszu będzie nie tylko uczczenie pamięci o katastrofie smoleńskiej, ale również, a może przede wszystkim wyrażenie poparcia dla przemian, które teraz w Polsce zachodzą. Ludzie się policzą i poczują swoją siłę.
 
Nie chcę być złym prorokiem, lecz ostrzegam was panie i panowie z KOD-u, że jeśli w tych nowych warunkach wyjdziecie znowu na ulicę, to tym razem Polacy (nie tylko pisowcy) odbiorą to, jako skok na ich pieniądze, które ich rodzinom miały poprawić warunki bytowe i… mogą was "rozszarpać na strzępy".
 
Bo to wy podpalacie Polskę, a nie Jarosław Kaczyński, jak pokrętnie wmawiają Polakom wasze opluwające Polskę za granicą łże elity wyzute doszczętnie z czci, wiary i sumienia. I jak nie daj Boże poleje się krew to nie kto inny tylko wy upapracie sobie ręce.
 
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, członek grupy inicjatywnej krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. prof. Lecha Kaczyńskiego)

Post Scriptum

Jest sobota 19 marca 2016. Na moją notkę zareagował właśnie mejlowo intelektualny guru salonu IIIRP prof. UJ Jan Hertrich Woleński, a z listy adresatów pana profesora Woleńskiego wynika, że akademikom z Wydziału Prawa i Administracji UJ być może się marzy zastąpienie Zbigniewa Ziobro byłym ministrem spraw wewnętrznych Zbigniewem Ćwiąkalskim, do którego między innymi jest adresowany list prof. Woleńskiego. Oczywiście żartuję, chociaż tak się dziwnie składa, że drugi adresat prof. Tomasz Gizbert Studnicki z Wydziału Prawa UJ to jeden z najbliższych przyjaciół profesorów Woleńskiego i Andrzeja Zolla. No i tu zaczyna się łańcuszek prowadzący do TK i profesora Rzeplińskiego, a może i Komisji Weneckiej? I tak się zabawiają chłopcy. Aż się boję dalej ciągnąć tego wątku.

A tu skopiowany nagłówek rzeczonego "prześmiewczego" mejla:

----- Original Message -----

From: "j.wolenski" <j.wolenski@iphils.uj.edu.pl>

To: "Tomasz Gizbert Studnicki" "Zbigniew Ćwiąkalski" et al.

Sent: Saturday, March 19, 2016 8:45 AM

Subject: Re: Fwd: Re: to jest to

Pan Krzysio Wojtuś P (P=Pasierbiewicz - przypis autora notki). chyba zmierza do kariery politycznej, boprzedstawia swój program społeczno-polityczno-ekonomiczno-naprawczy:

Ale ostrzegam was – zwracam się do wywrotowców z KOD-u. Do tej pory
Polacy przymykali oko na te wasze antyrządowe marsze traktując je, jako
swoiście egzotyczną fanaberię. Ale pod koniec kwietnia w ramach programu
„Rodzina 5000 plus” ludzie dostaną do rąk konkretne pieniądze, co im w
istotnym wymiarze poprawi standard życiowy i wtedy w ich umysłach
nastąpi krytyczny zwrot, bo te wasze uliczne protesty zaczną traktować,
jako walkę z rządem, który im pomógł udzielając konkretnej pomocy
finansowej. A Polacy, którzy raz powąchali pieniędzy dających im
nadzieję na godniejszą przyszłość za Boga sobie tych pieniędzy odebrać
nie pozwolą.


* Pan Krzysio Wojtuś P. przebił rząd dziesięciokrotnie w swych
obietnicach. Na pewno będzie wypłacał za Boga, ale pytanie, czy w
gotówce czy obligacjach.

> ------------------------------------------------------------------------------------------------
I tu żarty się kończą. Bo dziesiątego kwietnia w Warszawie odbędzie się
„MARSZ MILIONA”, w którym wezmą udział głównie ci, którym ulżył
finansowo rząd Prawa i Sprawiedliwości, zaś celem tego marszu będzie nie
tylko uczczenie pamięci o katastrofie smoleńskiej, ale również, a może
przede wszystkim wyrażenie poparcia dla przemian, które teraz w Polsce
zachodzą. Ludzie się policzą i poczują swoją siłę.


* Ba, jak ludzie dowiedzą się, ze pan Krzysio Wojtuś P. obiecuje
dziesięciokrotnie więcej niż rzad, to
przyjdzie dwa miliony, oglądać pana Krzysia Wojtusia P. śliczniutkiego
jak zawsze.. Taki będzie koniec żartów.

> ---------------------------------------------------------
Nie chcę być złym prorokiem, lecz ostrzegam was panie i panowie z KOD-u,
że jeśli w tych nowych warunkach wyjdziecie znowu na ulicę, to tym razem
Polacy (nie tylko pisowcy) odbiorą to, jako skok na ich pieniądze, które
ich rodzinom miały poprawić warunki bytowe i… mogą was rozszarpać na
strzępy.
I to wy podpalacie Polskę, a nie Jarosław Kaczyński, jak pokrętnie
wmawiają Polakom wasze opluwające Polskę za granicą łże elity wyzute
doszczętnie z czci, wiary i sumienia. I jak nie daj Boże poleje się krew
to nie kto inny tylko wy upapracie sobie ręce.


* Rzecze pan Krzysio Wojtuś P. ...", koniec cytatów z listu prof. Woleńskiego o mojej notce.

A tak między nami, jak się Państwu podoba treść, forma i styl korespondencji pomiędzy laureatem "naukowego Nobla" oraz intelektualnym guru salonu III RP z Uniwersytetu Jagiellońskiego i byłym ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Tuska? Tak. Tak. Taki jest poziom elity akademickiej Trzeciej RP. I niestety oni nadal trzęsą uniwersytetami. Nic, tylko się pochlastać.

A jakby ktoś pomyślał, że ściemniam to informuję, że kopia tego listu prof. Wleleńskiego została przysłana również do mojej wiadomości, więc dowody są niezaprzeczalne, gdyż w Internecie nic nie ginie.

 

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka