echo24 echo24
3034
BLOG

Pakt strategiczny Kaczyński – Miller

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 266

Każdy rozsądnie myślący obywatel już wie, że najgorszym, co mogłoby się przytrafić Polsce byłaby trzecia kadencja rządów Platformy.

Dlatego warto ułożyć się choćby z Lucyferem byle tylko odsunąć od władzy tę łobuzerską partię demontującą Polskę na cmentarzach, w Pędzącym Króliku i u pana Sowy, która nam rozkłada państwo i odczłowiecza społeczeństwo. Powtarzam ułożyć, co wcale nie znaczy zbratać. Ułożyć się na warunkach paktu o nieagresji w imię uwarunkowań nadrzędnie ważnych dla zagrożonego państwa.

Bo dzierżący schedę po dezerterze Tusku rząd Ewy Kopacz już tak nisko upadł, że najwyższa pora sobie uświadomić, iż Polska weszła już w fazę "stanu wyższej konieczności", gdyż mafijne rządy Platformy w zastraszającym tempie wyniszczają kraj – gospodarczo, prawnie, etycznie, kulturalnie, oświatowo… Ten rząd już dawno zapomniał, iż jest na usługach narodu zagarniając wszystko dla formacji, która go przywiodła do władzy.

W takich okolicznościach, celem ratowania państwa trzeba sięgać do rozwiązań przełomowych, choćby nawet były drastycznie kontrowersyjne i bulwersujące. Pamiętamy przecież z historii, że w przypadku kryzysów zagrażających naszej państwowości Polacy potrafili odłożyć na bok światopoglądowe różnice i wzajemne animozje, traktując narodowy kompromis jako priorytet i obywatelską powinność.

Sytuacja jest alarmistyczna, bo chodzi o być, albo nie być dla Polski i Polaków.

A teraz do rzeczy.

Jest tylko jedno uzasadnienie ogłoszenia kandydatury dr Magdaleny Ogórek na prezydenta w dniu śmierci Józefa Oleksego. Wytrawny polityk, jakim jest bezsprzecznie Leszek Miller zrobił to celowo i z premedytacją, gdyż chciał tym szokującym gestem zakodować w umysłach Polaków slogan: „na lewicy umarło stare, ale narodziło się nowe”, co można też czytać: „zreformowana lewica wymienia  stetryczałych pezetpeerowskich jajogłowych na nieskażonych komuną pięknych trzydziestoletnich”.

Pójdę dalej. Pani dr Magdalena Ogórek wielokrotnie stawała w obronie polskiego Kościoła, polemizowała ostro z poglądami prof. Magdaleny Środy i prof. Jana Hartmana, a na dobitkę poparła publicznie poglądy prof. Chazana, co można przekuć w hasło: „odmłodzona lewica otwiera się na katolicką Polskę”.

Dlatego też w przeciwieństwie do polityków prawie wszystkich partii politycznych nie bagatelizowałbym jednak kandydatury dr Magdaleny Ogórek, która może osiągnąć w wyborach prezydenckich wynik lepszy niż się wielu zdaje.

Proszę również zauważyć, że choć wciąż opornie, to jednak PIS także zaczął się reformować otwierając się na ludzi młodych, czego dowodem jest równie zaskakująca kandydatura na prezydenta dra Andrzeja Dudy, nota bene rówieśnika dr Magdaleny Ogórek.

Jak połączyłem ze sobą te fakty przyszła mi do głowy mogłoby się zdawać szalona myśl. Już tłumaczę, o co chodzi.

Każdy rozsądnie myślący Polak wie, że wygranie wyborów parlamentarnych 2015 przez Platformę Obywatelską będzie urzeczywistnieniem proroczych słów min. Bartłomieja Sienkiewicza, że państwo polskie de facto przestało istnieć. Bo jeśli Platforma wygra, to pod koniec trzeciej kadencji jej bezproduktywnego administrowania Polską wyschnie strumień unijnych pieniędzy, co niechybnie będzie skutkowało głęboką recesją i rozkładem państwa.

Z tego doskonale sobie zdaje sprawę Jarosław Kaczyński, który także wie, że Prawo i Sprawiedliwość samo nie jest w stanie uchronić Polski przed tym nieszczęściem.

Więc być może pan Prezes, polityczne zwierzę i niezrównany strateg uznał, że Polskę może jeszcze uratować tylko coś w rodzaju zmodernizowanej „IV RP bis” utworzonej w wyniku zawarcia strategicznego paktu z Leszkiem Millerem na czas kryzysu politycznego państwa tak, jak to niegdyś zrobili Niemcy tworząc „Wielką Koalicję”. Tu warto przypomnieć, że Prawo i Sprawiedliwość i Sojusz Lewicy Demokratycznej opowiedzieli się wspólnie za skróceniem kadencji nowych samorządów.

Nie łatwo mi to pisać, bo w dzieciństwie komuniści wykończyli mi Ojca, co się przełożyło na moją bezkompromisową niechęć do wszelakich mutacji lewactwa. Ale świat się zmienił i choć z trudem przechodzi mi to przez gardło, w tej podbramkowej sytuacji grożącej anihilacją mojej Ojczyzny byłbym skłonny poprzeć pakt strategiczny PIS - SLD stwarzający jedyną możliwą obecnie perspektywę odsunięcia od władzy resortowych bękartów rodem z „liberalnego” KLD. Bo po upadku rządu Kaczyńskiego ci ufarbowani na różowo faryzeusze wyrządzili Polsce znacznie więcej złego niż pełnokrwiści komuniści, gdyż szabrując bezpardonowo nasz majątek narodowy zaniechawszy reform w imię wysokości słupków sondażowych zmarnowali historyczną szansę byśmy dogonili europejską czołówkę.  

Ale dla elektoratów PIS-u i SLD taki strategiczny pakt byłby niezmiernie trudny do zaakceptowania, aczkolwiek możliwy, gdyby udało się przekonać ludzi, że dalsze rządy Platformy będą dla Polski po prostu zabójcze. Że jeśli Platforma nie zostanie w porę zdetronizowana nastąpi koniec naszej demokracji, a może nawet historii. Że rządy Platformy po prostu unicestwią nasze państwo. Że wychowankowie Donalda Tuska są dla Polski po stokroć groźniejsi, niż niegdyś komuniści, którzy przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Że w takich okolicznościach trzeba się uciec co rozwiązań drastycznych.

Dlatego też ten strategiczny pakt dwu największych partii opozycyjnych musiałaby powstać na warunkach akceptowalnych dla wyborców obu formacji, co byłoby możliwe, gdyby na przykład Miller zgodził się na reformę dekomunizacyjną państwa, a Kaczyński obiecał mu w zamian abolicję pezetpeerowskich prominentów SLD, których Miller wysłałby na emeryturę.

Taki konsensus umożliwiłby zawarcie konstruktywnego kompromisu pomiędzy odmłodzoną narodowo chrześcijańsko niepodległościową prawicą i przewietrzoną lewicą jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Kaczyński musiałby jednak wytłumaczyć swojemu elektoratowi, że odmłodzona, a tym samym odkomuszona lewica powinna mieć jednak swoje miejsce na mapie politycznej Polski, jak we wszystkich zachodnich państwach demokratycznych.

Tego rodzaju strategiczne porozumienie z pewnością zaakceptowałoby wielu ludzi młodych, których omamił najpierw Janusz Palikot, a później Korwin Mikke. A to przecież głosy młodych ludzi będą decydować o wyniku wyborów parlamentarnych 2015.

Jednakże ów strategiczny pakt odmłodzonego PIS-u i odkomuszonego SLD stwarzający szansę odsunięcia od władzy gangsterskiej Platformy Obywatelskiej młodzi Polacy poparliby spontanicznie tylko pod warunkiem, że jeszcze przed wyborami zarówno Jarosław Kaczyński jak Leszek Miller oświadczyliby, że po zdetronizowaniu Platformy usuną się na stanowiska honorowo doradcze pozwalając młodym, żeby sobie tak urządzili Polskę, by nad Wisłą zapanowało wreszcie wolne od starych nawyków i idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką zmian dokonujących się w Europie i na Świecie. 

A może mi się to tylko śniło? Sam już nie wiem!

Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Jest 16 stycznia 2015, godz. 12.42.

W czasie Mszy Świętej w Bazylice Warszawskiej z okazji pogrzebu Józefa Oleksego abp Głódź zakończył homilię, w której powiedział między innymi, cytuję:

Są trzy drogi dla Polski, z których jedną jest lewica skupiona na sprawach społecznych… Józef Oleksy mimo, że pełnił najwyższe funkcje w aparacie partyjnym PZPR nie był jednym z janczarów reżimu komuny i pragnął lewicę przebudować i usunąć z niej toksyny zacietrzewienia i nienawiści… Wniósł do polskiej polityki rzadką wartość jaką jest skłonność do kompromisu… zrobił rachunek sumienia, który jest zadośćuczynieniem za grzechy przeszłości…”, koniec cytatu.

Myślę, że słowa abp Głódzia są znamiennym dopełnieniem przekazu mojej notki

 

 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka