Wczoraj w nocy oglądałem w TVN24 powtórkę programu „Fakty po faktach”.
Redaktor Katarzyna Kolenda-Zaleska rozmawiała z pułkownikiem Edmundem Klichem o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu na Ukrainie.
Dziennikarka zapytała znanego eksperta, czy nie przepadną dowody tej zbrodni, skoro rosyjscy separatyści utrudniają dostęp do szczątków samolotu.
Pan pułkownik uspokoił Panią Katarzynę, że nie ma problemu, bo ślady zestrzelenia są stosunkowo trwałe pod warunkiem, że szczątki zestrzelonego samolotu nie zostaną gdzieś wywiezione.
Więc znów zaczęła mnie dręczyć myśl, dlaczego nam Rosja do tej pory nie oddała szczątków Tupolewa.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Komentarze