echo24 echo24
1854
BLOG

Słowo do SZAMANKI w sprawie urodzin śp. Lecha Kaczyńskiego

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 70

Szanowna Pani Stefanio, Droga Szamanko,

Wydźwięk Pani komentarza (g.09.03) do mojej notki pt. „Mój Boże! Co oni zrobili z tej Polski” – patrz: http://salonowcy.salon24.pl/590994,moj-boze-co-oni-zrobili-z-tej-polski jest ni mniej ni więcej taki, że ja składając w krypcie Pary Prezydenckiej kwiaty od krakowskiego oddziału Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) wziąłem udział w, cytuję za Panią: „pokątnie odbytej ceremonii, którą sam zorganizowałem, celem oddzielenia się od Was”, czyli od, jak to Pani nazywa „Waszej wspólnoty”. Gorzej, zarzuciła mi Pani, że w mojej notce rzuca się w oczy, cytuję za Panią: „przewaga dywagacji osobistych, doznań z samego spaceru po Krakowie i aluzje do przeszłości, które przeniosły znaczenie notki na moją osobę, a przecież urodziny miał Śp. Prezydent, Profesor Lech Kaczyński”.

Oto Pani Komentarz, cytuję w całości:

"Dlaczego inny jest mój odbiór Pana tekstu, zapytał Pan.

Otóż, ja także byłam na urodzinach. I ponieważ wszystko, co wiąże się z czczeniem honoru i pamięci śp. Prezydenta, leży w kręgu moich działań i zainteresowań, także ta uroczystość staje się dla mnie ceremoniałem tradycyjnym. Rzec chciałoby się, bolesnym ceremoniałem, ponieważ media i otaczający nas marazm robią wszystko, by zapomnieć, spowszednieć i zignorować.
Stąd odczuwam potrzebę akcentowania naszego, mojego udziału, we wspólnocie, w grupie ludzi szczerze oddanych sprawie, czczących pamięć śp. Pary Prezydenckiej samego Prezydenta, na przekór mainstreamowi, właśnie razem, niech Polska widzi i czuje.

Żadnych tam ceremonii pokątnie, lecz jawnie, ze wszystkimi, a z bliskimi w szczególności.
Dlatego oczekiwałam wieczorem krakowian, a już AKO, kadrę i elitę inteligencji Krakowa, szczególnie. Dla podkreślenia przynależności do grupy, nie wyalienowanych działaczy, ale wspierających Jarosława i innych w dążeniu do prawdy o Smoleńsku i zmiany Polski.

Tyle Pan pisze o wspólnotach, działaniu w sprawie, celach, których PIS nie osiąga, bo nie ma dojść do młodych, a nawet, np. w Krakowie, nie jest wystarczająca zaangażowany.

A tam, gdzie mógłby Pan zaakcentować gotowość i przynależność do wspólnoty, choćby dać sygnał przez obecność właśnie krakowskich naukowców na wspólnej ceremonii, organizuje ją Pan sam. Pan, albo koledzy. Sprawia to wrażenie oddzielania siebie od nas.

I ja takie wrażenie odniosłam. Bo mogę zrozumieć uczniów. Oni mają szkołę rano.
Ale dorośli, naukowcy?

To o odczuciach - moich i wyłącznie moich.

Merytorycznie do tekstu: przewaga dywagacji osobistych, doznań z samego spaceru po Krakowie, aluzji do przeszłości, przeniosły znaczenie na Pana.

A urodziny miał Śp. Prezydent, Profesor Lech Kaczyński.

Zabrakło miary, proporcji...", koniec cytatu.

Droga Pani Stefanio,

Te dwa powyższe Pani wnioski utwierdziły mnie w przekonaniu, że o ile dotąd tylko przypuszczałem, to teraz już wiem na pewno, iż cierpi Pani wraz z, jak to Pani określa „Waszą wspólnotą” na groźną chorobę, którą ja na swój prywatny użytek nazywam ”patologiczną podejrzliwością w stosunku do wszystkich, którzy nie ulegli fobii maniakalnie bezkrytycznego uwielbienia wszystkiego, co się wiąże z Prawem i Sprawiedliwością i braćmi Kaczyńskimi”. Pani to nazywa „Waszą wspólnotą”, a ja to nazywam nad wyraz szkodliwą dla wizerunku Prawa i Sprawiedliwości „grupą niereformowalnych, ortodoksyjnie jajogłowych pisowskich zgredów”.

Bo jeśli Pani rzeczywiście wierzy w to, co napisała w komentarzu, to przy całym szacunku dla Pani uważam, że Państwo („Wasza wspólnota”) w sferze racjonalnego postrzegania rzeczywistości zachowujecie się, jak dzieci zbłąkane we mgle.

W jednym zaś przyznam Pani rację, że w dniu urodzin śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pod krakowskim Krzyżem Katyńskim zabrakło Krakowian.

A teraz Pani uzasadnię, dlaczego myślę tak, jak napisałem.

Otóż droga Pani Stefanio, wszystkie bez wyjątku krakowskie organizacje, stowarzyszenia i kluby prawicowe biorą udział w harcerskiej zabawie, którą ja nazywam „podwawelską grą w podchody o względy Jarosława Kaczyńskiego”. A tak naprawdę, to pod szczytnymi hasłami, które dobrze znamy z prasy prawicowej organizacje te w pierwszej kolejności dbają o wyłączność w dostępie do najbliższego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, a dobro Ojczyzny jest, jeśli w ogóle na drugim Planie.  

Dlatego o uroczystościach z udziałem Jarosława Kaczyńskiego w Krakowie zawiadamiani są głównie członkowie kierownictw krakowskich organizacji prawicowych, dla których najważniejsze jest czy, i w jakiej odległości od pana Prezesa będą stali i czy to oni będą przemawiali i składali kwiaty, a nie jacyś tam intruzi, choćby nie wiem jak zasłużeni dla Polski. Ileż razy z zawstydzeniem obserwowałem te ekwilibrystyczne sztuczki, by tak ludzi powiadomić, żeby się o tym nie dowiedzieli (to nie Mrożek, tylko krakowska rzeczywistość). I to właśnie Pani Stefanio było rzeczywistym powodem dlaczego przedwczoraj nie było Krakowian pod Krzyżem Katyńskim. Byli zaś prawie wyłącznie członkowie, a jakże by inaczej, starannie wyselekcjonowanego kierownictwa wszystkich bez wyjątku krakowskich organizacji prawicowych, z „Solidarnością” włącznie. Nic mi także nie wiadomo, by krakowski PIS kiedykolwiek oficjalnie zapraszał krakowskie AKO do wzięcia udziału w tego typu uroczystościach.  

Tak się dzieje pod Wawelem, Pani Stefanio. Przekonałem się o tym osobiście, kiedy zacząłem być rozpoznawalny jako bloger, a po Krakowie rozniosło się, że w roku 2011 Jarosław Kaczyński zaproponował mi kandydowanie do sejmu z list PIS jako blogera Salonu24. I mimo, że ani mi w głowie było pójście do polityki, bo tego nie znoszę, wszystkie bez wyjątku krakowskie organizacje prawicowe zobaczyły we mnie raptem potencjalnego konkurenta w walce o względy prezesa Kaczyńskiego. A te ich chorobliwe urojenia objawiały się nieprzyjaznymi spojrzeniami, niepoznawaniem mnie na ulicy, obgadywaniem za plecami i swego rodzaju zmową milczenia.  

Te nieprzyjazne gesty nasiliły od czasu, jak zacząłem pisać na blogu, że PIS musi się otworzyć na ludzi młodych, co rozsierdziło jajogłowych ortodoksów PIS, którzy poczuli się zaniepokojeni o swoje partyjne posady, które w większości utrzymują przez kilka z rzędu kadencji na zasadzie zasiedzenia - patrz: http://salonowcy.salon24.pl/461802,ciemna-strona-mocy-posla-profesora 

Mniej więcej w tamtym czasie powstało krakowskie AKO, a ja, jak Pani wie byłem jednym z członków komitetu założycielskiego. Miałem ambitne plany, co do działalności w tej organizacji, ale jak się zorientowałem, że większość członkków krakowskiego oddziału Akademickiego Klubu Obywatelskiego też boi się narazić "terrorowi poprawności politycznej" zrezygnowałem z tych planów i od tamtego czasu jestem szeregowym członkiem tej organizacji, regularnie płacącym składki, co bynajmniej nie jest w tym klubie regułą. Usunąłem się w cień, gdyż z natury mnie mierżą wszelkiego rodzaju podchody, gry, gierki, zakulisowe rozgrywki i tak dalej, a poza tym wyczułem, że również tutaj (mam na myśli krakowskie AKO) nie ma miejsca na krytykę błędów PIS, choćby była nie wiem jak konstruktywna. Uznałem więc, że znacznie więcej dobrego niż tutaj mogę zrobić dla Polski swoją działalnością publicystyczną w blogosferze.

A teraz konkretnie.

W dniu urodzin śp. Lecha Kaczyńskiego składałem rano kwiaty od AKO w krypcie Pary Prezydenckiej na Wawelu bo mnie o tym powiadomiono telefonicznie i nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia, kto tę wspaniałą inicjatywę zorganizował. I nie była to Pani Stefanio żadna, jak pani nierozważnie napisała: „pokątnie odbyta ceremonia, celem oddzielenia się od „Waszej wspólnoty”, gdyż razem z naszą delegacją krakowskiego AKO na sarkofagu Pary Prezydenckiej złożył kwiaty i kilka ciepłych słów powiedział członek krakowskiego AKO i poseł Prawa i Sprawiedliwości pan Andrzej Duda - patrz fotografia nad notką.

Mam nadzieję, że teraz się Pani wstydzi za to, co się zrodziło w chorej wyobraźni „Waszej wspólnoty”.  

I na koniec jeszcze wrócę do fragmentu Pani komentarza, w którym mi Pani zarzuca, iż cytuję za Panią: „w mojej notce rzuca się w oczy przewaga dywagacji osobistych, doznań z samego spaceru po Krakowie i aluzje do przeszłości, które przeniosły znaczenie notki na moją osobę, a przecież urodziny miał Śp. Prezydent, Profesor Lech Kaczyński, a mnie zabrakło miary i proporcji”.

Pominę taktownie fakt, jak Pani potraktowała tych gimnazjalistów, którzy z własnej woli przyszli z kwiatami do Pana Prezydenta w dniu jego urodzin. Proszę się nie obrazić, każdy może sobie przeczytać moją notkę i dodane do niej komentarze, a to, co Pani napisała pachnie fundamentalizmem i zaręczam Panią, że tego rodzaju nieodpowiedzialne wypowiedzi „Waszej wspólnoty” dokonują nieodwracalnie szkodliwej erozji wizerunku partii Jarosława Kaczyńskiego, której nota bene sprzyjam, ale w sposób zdroworozsądkowy.

Z tego, co Pani napisała wynika, że pisząc o urodzinach śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie miałem prawa do wyrażenia własnych odczuć i myśli. I niestety to przez Pani podobnych „ortodoksyjnych pisowców”  pan Korwin Mikke podebrał panu Jarosławowi Kaczyńskiemu sporą część elektoratu ludzi młodych i bardzo młodych. 

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

   

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka