Kampania wyborcza na finiszu.
Podobnie jak w sporcie, również w polityce, w starciu finałowym liczy się kondycja i, a może przede wszystkim, odporność psychiczna.
Przed chwilą zakończył się w TVN24 wywiad redaktora Rymanowskiego z Prezesem Kaczyńskim.
Pan Prezes wypoczęty, odprężony, tryskający humorem, rześki, wyluzowany, swobodny, a przy tym konkretny merytorycznie, zwarty oratorsko i nad wyraz błyskotliwy.
A Premier?
Przy każdym wyjściu z telepiącego się po polskich drogach tuskobusu coraz bardziej zmęczony, zmięty, zmarnowany. Rozbiegane oczy, zaciśnięte szczęki i sztucznie wymuszony uśmiech maskujący strach przed kibicami.
I choć robi, co może żeby zaszpanować, a to nadgryzie nerwowo jabłuszko, a to trzęsącymi rękami przetnie jakąś wstęgę, to gołym okiem widać, że już pęka.
I nawet odgrzana miłość do małżonki jakaś taka śmieszna i zafałszowana, że aż się dąb Bartek rozpękł.
Nie zostało już śladu z jego pewności siebie sprzed paru tygodni, kiedy się chełpił przed kamerą, że nie ma z kim przegrać.
A ekipa rządowa na czele z szrekokształtnym Grasiem jeszcze bardziej wystraszona.
Psychologia jest bezlitosna.
To już łabędzi śpiew Tuska. Koniec. Kropka.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Komentarze